Zabudowane działki leśne. Inwestycje wśród drzew iglastych

Lasy Państwowe w ogóle nie interesują się zabudowanymi działkami leśnymi. Ale wielu sprzedających i tak na wszelki wpadek woli zapytać, czy zechcą skorzystać z pierwokupu. Boją się nieważności transakcji.

Publikacja: 25.11.2016 07:45

Na razie ani razu Lasy Państwowe nie skorzystały z prawa pierwokupu w wypadku zabudowanej działki.

Na razie ani razu Lasy Państwowe nie skorzystały z prawa pierwokupu w wypadku zabudowanej działki.

Foto: Grażyna Błaszczak

Na inwestorów padł blady strach, kiedy 30 kwietnia br. ograniczony został obrót prywatnymi gruntami rolnymi i leśnymi.

Moim zdaniem w wypadku gruntów leśnych nie było to uzasadnione. Zmiana przepisów nie była bowiem tak drastyczna jak w wypadku ziemi rolnej. Lasom Państwowym przyznano jedynie prawo pierwokupu prywatnych działek leśnych. W porównaniu więc z ograniczeniami zastosowanymi przy nieruchomościach rolnych nie było aż tak źle. Musi jednak upłynąć wiele czasu, aby to dotarło do inwestorów. Ich obawy nie wzięły się jednak znikąd.

To niechlubna tradycja w polskim prawie, że nowe przepisy nie grzeszą jakością i trzeba niezłej akrobatyki prawnej, by dobrze zrozumieć, co ich autor miał konkretnie na myśli. W wypadku gruntów leśnych również tak się stało. W ustawie o lasach zabrakło bowiem dobrej definicji nieruchomości leśnej.

Art. 37a ustawy o lasach przewiduje bowiem, że po pierwsze, chodzi o nieruchomości oznaczone w ewidencji gruntów i budynków jako las. Po drugie, przeznaczone do zalesienia w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego albo w decyzji o warunkach zabudowy. Po trzecie, dotyczy nieruchomości objętych planem urządzania lasu albo decyzją starosty określającą zadania gospodarki leśnej dla lasów rozdrobnionych.

Problem w tym, że przy stosowaniu prawa pierwokupu nie bierze się pod uwagę faktycznego wykorzystania nieruchomości, ale te z ewidencji gruntów i budynków, a jedno z drugim nie ma nic wspólnego. Nie ma przy tym znaczenia, czy las rośne na całej działce, czy zajmuje tylko jej skrawek.

Często nawet nie chodzi o typowy las, ale o działki, które już na pierwszy rzut oka mają charakter budowlany.

Dlatego większość notariuszy woli dmuchać na zimne i z czystej ostrożności, gdy pojawi się tylko nikłe podejrzenie, że dana nieruchomość ma charakter leśny, namawiają sprzedającego do stosowania przepisów ustawy o lasach o prawie pierwokupu. Ta ostrożność jest posunięta tak daleko, że niektórzy deweloperzy chcą stosować te przepisy nawet w wypadku sprzedaży swoim klientom mieszkań w blokach stojących na leśnych działkach.

Kara za niezastosowanie tych uregulowań jest bardzo dotkliwa. Umowa sprzedaży nieruchomości zawarta z naruszeniem prawa pierwokupu jest nieważna. Stąd to ciągłe dmuchanie na zimne.

Całkiem realny jest też scenariusz, że po kilku latach przy okazji sporu przeciwnik przypomni o uchybieniu.

Bez wątpienia stosowanie tych przepisów to biurokracja, która wydłuża w czasie zakończenie transakcji dotyczącej nabycia nieruchomości. Najpierw bowiem strony muszą zawrzeć wstępną, warunkową umowę.

Następnie notariusz informuje o transakcji Lasy Państwowe i czeka miesiąc. Jeżeli w tym czasie nadleśnictwo nie zgłosi chęci nabycia, dojdzie do finalizacji sprzedaży. Czyli minimum miesiąc w plecy.

Co ciekawe, przedstawiciele Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych wielokrotnie tłumaczyli, że interesują ich wyłącznie nieruchomości, które muszą się nadawać do prowadzenia gospodarki leśnej. A na zabudowanej działce jest to niemożliwe.

Na razie ani razu Lasy Państwowe nie skorzystały z prawa pierwokupu w wypadku zabudowanej działki.

Nie oznacza to jednak, że Lasy Państwowe w ogóle nie korzystały z przysługującego im pierwokupu. Do tej pory jednak miało to miejsce w zaledwie kilkunastu przypadkach. Przejmując działki w ramach pierwokupu, nadleśnictwa chciały poprawić warunki prowadzenia gospodarki leśnej, a konkretnie wypełnić enklawy, półenklawy i poprawić przebieg granicy z nieruchomościami prywatnymi. Zawsze był to typowy las, a przejmowane nieruchomości nie były duże, z reguły liczyły od 7 do 9 hektarów.

Lasy Państwowe nabywały działki po cenie transakcyjnej. Pojawiły się jednak też wątpliwości. Okazało się, że rzeczoznawca zatrudniony przez Lasy wycenił las na kwotę wyższą od tej transakcyjnej.

Lasy skierowały sprawę do sądu powszechnego, by ocenił, która cena jest właściwa: ta, którą ustalił sprzedawca, czy ta z operatu zleconego przez Lasy Państwowe.

Wyroków jeszcze nie ma. Bardzo jestem ciekawa, co sąd powie. Do tematu na pewno jeszcze wrócimy.

Na inwestorów padł blady strach, kiedy 30 kwietnia br. ograniczony został obrót prywatnymi gruntami rolnymi i leśnymi.

Moim zdaniem w wypadku gruntów leśnych nie było to uzasadnione. Zmiana przepisów nie była bowiem tak drastyczna jak w wypadku ziemi rolnej. Lasom Państwowym przyznano jedynie prawo pierwokupu prywatnych działek leśnych. W porównaniu więc z ograniczeniami zastosowanymi przy nieruchomościach rolnych nie było aż tak źle. Musi jednak upłynąć wiele czasu, aby to dotarło do inwestorów. Ich obawy nie wzięły się jednak znikąd.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu