Każdy, kto budował dom jednorodzinny lub letniskowy, wie jaką drogą przez mękę potrafi być przyłączenie gotowego budynku do mediów. W tym wypadku czas się zatrzymał w głębokim PRL.
Zwykle dostaje się od przysłowiowego pana Kazia, fachowca montującego na przykład elektrykę, propozycję nie do odrzucenia. Jak wynagrodzenie dla niego będzie „z górką", to załatwi od ręki wszystkie formalności z elektrownią, bo tam pracuje pani Hania, jego bardzo dobra znajoma. A jak nie zdecydujemy się skorzystać ze specjalnej oferty, to będziemy musieli poczekać.
Znam przypadki, kiedy to „poczekać" trwało pół roku. Moja znajoma całą zimę mieszkała w nieogrzewanym domu, bo gazownia nie była w stanie podłączyć jej do sieci przez wiele miesięcy.
Do tej pory wszelkie próby ucywilizowania zasad podłączania nie kończyły się powodzeniem. Teraz być może się to zmieni. W Ministerstwie Infrastruktury i Budownictwa trwają bowiem prace nad projektem upraszczającym formalności budowlane. Przewiduje on także zmiany w zasadach podłączania takich mediów, jak: woda, prąd, gaz czy kanalizacja.
Gazownia, elektrownia czy wodociągi będą miały dwa miesiące na podłączenie nowego użytkownika do sieci. Jeśli tego nie zrobią, zapłacą karę i to nie małą: 500 zł za każdy dzień zwłoki. A jak wiadomo nic nie dyscyplinuje lepiej niż pieniądze.