Miasto siły czy miasto dialogu

Warto w ramach istniejącego porządku prawnego szukać możliwości porozumienia, zanim dojdziemy do postępowania sądowego, bo ono zawsze kogoś zaboli.

Aktualizacja: 08.07.2018 19:29 Publikacja: 08.07.2018 19:28

Miasto siły czy miasto dialogu

Foto: ROL

Miasto to obszar wielu sporów. Ale jak ze sporów i nieuniknionych konfliktów przejść do formuły miasta dialogu? Jako mieszkańcy mamy różne interesy, mamy też różne wyobrażenia, jak chcielibyśmy widzieć swoją najbliższą okolicę, a także całą naszą gminę. Bo obok nas jesteśmy zainteresowani tym, żeby nasze sprawy były rozwiązywane tak, abyśmy na tym nie stracili, by zmiany nie były dotkliwe. A przecież przez sporządzenie planu miejscowego czy nowe duże inwestycje zmiana może być nieunikniona, więcej– uciążliwa dla nas, dla naszego wyobrażenia o naszym otoczeniu.

Jak znaleźć formułę dialogu pomiędzy potrzebą zmiany a naszym interesem? Przekształcanie się miasta jest nieuchronne ze względu na nowe potrzeby transportu czy środowiska. Tkanka miasta też się starzeje, potrzebuje odnowy, nowych terenów dla parków miejskich czy dla nowego przemysłu powiązanego z badaniami. Ale zmiana zderza się z poczuciem wartości, jaką jest stabilność. Czyli potrzeba mediacji.

Taka forma dialogu zawarta była w projektach zmian ustawy o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym już dziesięć lat temu. Proponowano formułę mediatora trochę na wzór ustawodawstwa francuskiego. Tam istnieje tak zwana ankieta publiczna, jest też i jej komisarz jako mediator publiczny, niezależny od lokalnej władzy reprezentuje mieszkańców lokalnej społeczności w procesie sporządzania planów i projektów rozwojowych.

A konflikt jest często wywołany brakiem wiedzy i informacji. Czyli w trakcie procesu planowania czy też projektowania zmiany potrzebujemy swoistej edukacji urbanistycznej, zresztą obustronnej. Taka mediacja urbanistyczna w szczątkowej formie ustawowo istnieje w formule polskich komisji architektoniczno-urbanistycznych. To są jednak doradcy prezydenta czy burmistrza miasta, czyli władzy wykonawczej. Chronią jego interesy, nie zaś interesy społeczności lokalnej. Istnieje już od niedawna mediacja w kodeksie postępowania administracyjnego. Jest cały nowy rozdział 5a w k.p.a. Ale ta mediacja zdarza się wtedy, kiedy mamy już decyzję, która jest przedmiotem sądowego postępowania administracyjnego. Co więcej, jest kosztowna, bo strony muszą pokrywać jej koszty, więc łatwiej i taniej oddać sprawę do rozstrzygnięcia sądowego. Nie ma też wtedy obawy o nieuczciwość intencji jako źródła kompromisu. Czyli jest sąd zamiast dialogu.

A przecież istota dialogu to wymiana informacji wtedy, kiedy kształtuje się pogląd, kiedy w sporze jeszcze nie weszliśmy w obszar konfliktu. Dialog jest możliwy wtedy, gdy władza chcę się podzielić swoją siłą z lokalną społecznością. A więc gdy powstaje plan miejscowy, dialog urbanistyczny powinien być przy sporządzaniu założeń do planu, kiedy dyskutujemy o tym, co i w jaki sposób mogłoby być zaproponowane naszej społeczności. Niektórzy to potrafią, jak w Wodzisławiu Śląskim czy w Tarnowskich Górach. Taka dyskusja przedplanistyczna pozwala na wprowadzenie formuły dialogu urbanistycznego przed możliwym konfliktem, który może się ujawnić przy wykładaniu gotowego już projektu planu.

Warto też, aby tak krytykowane decyzje o warunkach zabudowy również miały czas dialogu urbanistycznego. Decyzja przecież jest poprzedzona analizą urbanistyczną przygotowywaną na zlecenie urzędu lub bezpośrednio przez jego pracowników. Rzadkością jest odrzucenie propozycji analizy urbanistycznej przez zleceniodawcę lub przez władzę lokalną, a jeszcze większą rzadkością jest poddanie tej analizy szerszej publicznej konsultacji. A przecież jest to możliwe. Nie zabrania tego prawo i otwiera się wtedy pole dla możliwości dialogu urbanistycznego. Warto jest więc w ramach istniejącego porządku prawnego szukać możliwości dialogu, zanim dojdziemy do postępowania sądowego, bo ono zawsze kogoś zaboli. A przecież chodzi nie o to, abyśmy budowali miasto siłą, nawet w tym wymiarze lokalnym, ale miasto dialogu i współpracy.

Warto o tym pamiętać, a nieodległe wybory samorządowe są dobrym czasem do zadania pytania: jakiego miasta chcemy – dialogu czy siły? Bo konflikt będzie zawsze. ©?

Miasto to obszar wielu sporów. Ale jak ze sporów i nieuniknionych konfliktów przejść do formuły miasta dialogu? Jako mieszkańcy mamy różne interesy, mamy też różne wyobrażenia, jak chcielibyśmy widzieć swoją najbliższą okolicę, a także całą naszą gminę. Bo obok nas jesteśmy zainteresowani tym, żeby nasze sprawy były rozwiązywane tak, abyśmy na tym nie stracili, by zmiany nie były dotkliwe. A przecież przez sporządzenie planu miejscowego czy nowe duże inwestycje zmiana może być nieunikniona, więcej– uciążliwa dla nas, dla naszego wyobrażenia o naszym otoczeniu.

Pozostało 84% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu