Chodzi o najnowsze dane GUS pokazujące, że firmy deweloperskie zwolniły tempo nowych budów. Otóż z danych GUS wynika, że w maju tego roku deweloperzy rozpoczęli budowę 6,1 tys. mieszkań. Tymczasem miesiąc wcześniej padł historyczny rekord: 10,9 tys. lokali.

Zdaniem analityka Lion's Banku te wyniki pokazują, że optymizm wśród deweloperów osłabł najmocniej od trzech lat, bo najnowszy odczyt jest o ponad 26 proc. niższy niż w tym samym okresie przed rokiem. Jednocześnie – jak mówi – być może słabe dane z maja są efektem hossy z kwietnia.

Trudno to dziś rozstrzygnąć. Ale na pewno dane GUS są odmienne od nastrojów firm deweloperskich. Na przykład prezes giełdowej spółki deweloperskiej – a nie jest on wyjątkiem – zapytany, jak idzie sprzedaż, powiedział, że nigdy nie była tak dobra jak teraz, a w ogóle to ma najmniej gotowych niesprzedanych jeszcze lokali w historii firmy. Poza tym właśnie zaczyna budować jedno z największych osiedli w portfolio spółki. I nie przewiduje, żeby rządowy program mieszkaniowy wstrząsnął rynkiem deweloperskim, bo popyt na nowe lokale jest.

Z przekonania kupujących, że nieruchomości przyniosą większy zysk niż lokaty, korzystają też firmy, które nie mają jeszcze pozwoleń na budowę. I – jak za starych czasów – oferują klientom nawet nie dziurę w ziemi, ale obrazek. Po pierwsze – jest to niezgodne z prawem, a po drugie – niebezpieczne. Skąd pewność, że inwestycja wystartuje, nie mówiąc o planowym zakończeniu?