Nowa ustawa o kształtowaniu ustroju rolnego wprowadzi duże zamieszanie na rynku mieszkaniowym w ocenie Jarosława Jędrzyńskiego, analityka RynkuPierwotnego.pl. – Jeśli obrót ziemią rolną zostanie mocno ograniczony na kilka lat, to kłopoty mogą mieć nie tylko deweloperzy – ocenia ekspert. – W największych polskich miastach, które są na celowniku firm budujących mieszkania, planami zagospodarowania jest zwykle objętych nie więcej niż jedna trzecia powierzchni, a często znacznie mniej.
A tam, gdzie nie ma planów, do tej pory trzeba się było starać o warunki zabudowy. – Teraz każda działka poza planem będzie traktowana jako rolna – mówi Jędrzyński.
Kto zaciera ręce
Analityk RynkuPierwotnego.pl przypomina, że grunty rolne zajmują dziś dużą część miast. W Warszawie jest to 30 proc., w Krakowie – 50 proc. – Proces pozyskiwania nowych terenów pod inwestycje – zarówno mieszkaniowe, jak i komercyjne – bardzo się skomplikuje – ocenia Jarosław Jędrzyński. – Nowe przepisy nie wyeliminują wprawdzie możliwości przekształcania terenów rolnych w inwestycyjne, ale mogą znacznie utrudnić i przedłużyć procedury biurokratyczne – twierdzi. Po wejściu w życie nowych przepisów deweloper nie kupi działki rolnej w celu jej wyłączenia z produkcji rolnej i uzyskania decyzji o warunkach. Przed sprzedażą będzie to musiał zrobić właściciel.
Według Jędrzyńskiego jest niemal pewne, że posiadacze działek inwestycyjnych na terenach mających plany będą chcieli podnosić ceny. – O ile i czy skutecznie, to już będzie zależało od popytu i od tego, czy będą chętni na droższe grunty – mówi ekspert. – A to wcale nie jest oczywiste. Na początek jednak 10–15-proc. wzrost cen ofertowych gruntów inwestycyjnych wydaje się raczej nieunikniony.
Czy czekają nas podwyżki cen mieszkań? – Zanim osiedla będą budowane na droższych gruntach, minie trochę czasu. Najpierw deweloperzy zabudują tereny zgromadzone w tzw. bankach ziemi – uspokaja Jędrzyński. – Największe firmy mają grunty pozwalające inwestować przez dwa–trzy lata. A to właśnie rynkowe tuzy decydują o cenach mieszkań, ich podaży i całej polityce inwestycyjnej na pierwotnym rynku mieszkaniowym – wyjaśnia. Dlatego też, jak mówi analityk, jest mało prawdopodobne, by nowe regulacje natychmiast wywindowały ceny.