O nieprzerwanej hossie na rynku nieruchomości mówią kolejne raporty. Deweloperzy co chwilę ogłaszają nowe inwestycje i szukają atrakcyjnych terenów. – W tym roku byliśmy świadkami kilku ciekawych transakcji na rynku gruntów – mówi Jarosław Jędrzyński, ekspert portalu RynekPierwotny.pl. – Bodajże najciekawszą przeprowadza Marvipol. Chodzi o prawo do użytkowania wieczystego 0,6 ha gruntu przy ul. Grzybowskiej na warszawskiej Woli. Ziemia pod luksusowy apartament jest wyceniona na 14 mln euro (60 mln zł).
Nie zawsze na zapas
Spółka Robyg, jak podaje Jędrzyński, poinformowała o przedwstępnej warunkowej umowie nabycia nieruchomości w warszawskich Włochach. Cena netto 3,2-hektarowego gruntu to 31,5 mln zł. Położony obok hektarowy teren spółka kupiła za 11,2 mln zł. – W lutym Archicom za 3,6 mln zł netto kupił 3,9 tys. mkw. ziemi w Krakowie – wskazuje analityk. Ronson ogłosił podpisanie warunkowej umowy kupna terenów w warszawskim Ursusie za 82 mln zł netto.
– Deweloperzy coraz intensywniej poszukują gruntów, choć ci najwięksi powinni wciąż mieć spore banki ziemi – komentuje Jędrzyński. – Najbardziej aktywny na rynku ziemi był w tym roku Murapol. Kupowane przez spółkę grunty, jak deklarują władze firmy, mają być szybko zabudowywane. Podobnie jest z działkami spółki Robyg. – Duzi gracze raczej nie robią dziś zapasów, bo rozpędzony rynek na to nie pozwala. Jeżeli deweloper kupuje grunty, to wie, co i kiedy na nich postawi – podkreśla analityk RynkuPierwotnego.pl.
Z kolei Iwona Pszółkowska, dyrektor działu rynku pierwotnego w sieciowej agencji Metrohouse, twierdzi, że najwięksi deweloperzy wraz ze wzrostem dochodów spółek zwiększają zapasy ziemi, na których będą mogli budować za kilka lat. – Zakupów terenów dokonują z kilkuletnim wyprzedzeniem – mówi Pszółkowska. – Główną motywacją przy tworzeniu banku ziemi jest stały, utrzymujący się od wielu lat, wzrost cen gruntów.
Dyrektor z Metrohouse zwraca też uwagę na dużą konkurencję na rynku. – A to utrudnia pozyskiwanie dobrych gruntów, czyli objętych planem zagospodarowania dopuszczającym wysoką zabudowę – zauważa Pszółkowska. – Mniejsi deweloperzy kupione grunty natychmiast zabudowują.