Minęło 100 dni od rekonstrukcji rządu. Trzeba więc się czymś pochwalić. Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju przestawiło więc dwa projekty specustaw: mieszkaniową i czynszową. Dzięki nim rządowy program Mieszkanie+ ma ruszyć w końcu z miejsca. Przy okazji na zmianach mają skorzystać deweloperzy budujący mieszkania.
Oba projekty budzą ogromne emocje. Pierwszemu zarzuca się likwidację planowania przestrzennego, a drugiemu trwonienie publicznych pieniędzy. Czy słusznie?
Szybka ścieżka
Specustawa mieszkaniowa przewiduje szybką ścieżkę przekwalifikowywania pod budownictwo wielorodzinne gruntów po zakładach przemysłowych oraz rolnych. Obecnie, zanim inwestycja ruszy z miejsca, dwa–cztery lata trzeba kompletować niezbędne decyzje. Projekt specustawy mieszkaniowej przewiduje, że grunt będzie przekwalifikowywał wojewoda. W tym celu wyda decyzję lokalizacji inwestycji mieszkaniowej. Decyzja może być sprzeczna z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. I to wzbudziło ogromne kontrowersje.
Ministerstwo Inwestycji i Rozwoju uspokaja, że wojewoda nie wyda decyzji, jeżeli wcześniej inwestor nie otrzyma zgody gminy na zmianę statusu działki. W wypadku gruntów objętych miejscowym planem będzie ją wydawała rada gminy (miasta) w formie uchwały, a działek nieobjętych planem – wójt, burmistrz, prezydent miasta. Ta sama rada, która uchwala miejscowy plan, będzie więc wyrażać zgodę na odstępstwa.
Resort inwestycji i rozwoju podkreśla też, że jeżeli radni lub prezydent miasta (burmistrz, wójt) sprzeciwią się inwestycji, to nie ma szans na podważenie ich decyzji. Inwestorowi nie przysługuje bowiem odwołanie. Nie powinno być więc wysypu nowych bloków w miejscach, w których w ogóle nie powinno ich być.