Szyki deweloperom może popsuć rząd. Jeśli wejdą w życie przepisy dotyczące handlu ziemią rolną, może się zmienić mapa nowych inwestycji mieszkaniowych. Problemu nie będzie jedynie z gruntami rolnymi, na których obowiązujący plan zagospodarowania dopuszcza inwestycje. Sęk w tym, że wiele samorządów cierpi na niechęć planistyczną. Całe wielkie obszary miast planów wciąż nie mają.
Miliony na parcele
– Zawarta w ustawie definicja nieruchomości rolnej wyklucza w praktyce obrót ziemią, która nie jest objęta planem przeznaczającym grunt pod zabudowę – komentuje Jacek Bielecki, dyrektor ds. rozwoju i jakości w firmie deweloperskiej Marvipol. – Zważywszy że ponad 60 proc. inwestycji mieszkaniowych powstaje na terenach bez planów, o tyle skurczy się potencjalny zasób ziemi, na której można byłoby budować mieszkania. W Warszawie znacznie zmniejszy się możliwość stawiania osiedli bliżej centrum. Większość planów miejscowych obejmuje bowiem peryferia miasta.
Oscar Kazanelson, przewodniczący rady nadzorczej spółki Robyg, dopowiada, że w stolicy grunty rolne zajmują ok. 30 proc. powierzchni miasta, a ich znaczna część nie jest objęta planami zagospodarowania. – Takie tereny będą praktycznie wyłączone ze sprzedaży pod osiedla mieszkaniowe – mówi Kazanelson. – Nowe przepisy w dużym stopniu przełożą się na procesy inwestycyjne w miastach. Wiele gruntów bez planów jest na peryferiach. Inwestorzy mogą się skupić na poszukiwaniu działek w centralnych częściach miast, gdzie ceny są zdecydowanie wyższe. Grunty inwestycyjne mogą zacząć jeszcze drożeć – przypuszcza.
W najlepszej sytuacji są deweloperzy posiadający wielkie banki gruntów inwestycyjnych, na których mogą prowadzić inwestycje latami. Zapasy zgromadziła m.in. spółka J.W. Construction. Firma koncentruje się, jak mówi Małgorzata Ostrowska, członek jej zarządu, na zabudowie posiadanych gruntów. Może na nich stanąć nawet 6 tys. lokali. Spółka nie wyklucza zakupów działek, jeśli trafi się okazja.
Duży bank ziemi ma też Dom Development. Jarosław Szanajca, prezes zarządu tej firmy, podaje, że zgromadzone tereny pozwalają na uruchomienie budowy 6,5 tys. lokali. Inwestycje są już przygotowywane. – W 2015 roku wydaliśmy na grunty 320 mln zł, uzupełniając bank ziemi o 12 zróżnicowanych pod względem wielkości działek. Na dziewięciu z nich budowa rozpoczęła się lub rozpocznie przed upływem roku od zawarcia transakcji – mówi prezes Szanajca. Na zakupionych w ubiegłym roku terenach deweloper może wybudować 4,5 tys. lokali plasujących się w różnych segmentach rynku.