Cisza za murem

W kulturze miasta cmentarz to nie tylko przeszłość, ale też szczególny wymiar urbanizacji, który łączy nasze dzisiaj z tym, co chcielibyśmy aby trwale istniało. My i pamięć po nas, bo wszyscy tam w końcu będziemy.

Aktualizacja: 04.02.2018 20:25 Publikacja: 04.02.2018 19:59

Cisza za murem

Foto: ROL

W naszej kulturze nieodłącznym składnikiem miasta, jego formuły urbanizacji, są cmentarz i kościół. A może lepiej powiedzieć: świątynia. Takie zresztą pojęcie stosował w swojej książce „Miasta – ogrody jutra", Ebenezer Howard mówiąc o świątyniach, które będą budowane i utrzymywane przez wiernych i wyznawców przy wielkiej alei miasta ogrodu. Ale w naszym systemie prawnym, w ustawie o gospodarce nieruchomościami, świątynia znika, pozostaje zakładanie i utrzymanie cmentarzy, wymienione w artykule szóstym, określającym cele publiczne. A więc świątynia przestaje być celem publicznym powszechnie dostępnym dla wspólnoty lokalnej.

Jak zatem można zlokalizować kościół w przestrzeni urbanistycznej? W ramach obecnego systemu prawa praktycznie wyłącznie poprzez miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. Bo trudno przecież znaleźć, w rozumieniu art. 61 ustawy o planowaniu, budynek kościoła na sąsiedniej działce, dostępny z tej samej drogi publicznej, tak aby zlokalizować nowy w formule kontynuacji zabudowy, poprzez decyzję o warunkach zabudowy.

To zapomnienie legislacyjne dla możliwości lokalizacji kościoła w ustawie o gospodarce nieruchomościami dziwi. Bo wskazuje na konieczność poddania jego usytuowania decyzji całości wspólnoty, poprzez plan miejscowy, czyli prawo lokalne i głosowanie rady gminy. Poddając budynek kościoła debacie, która może mieć wymiar polityczny. Tak jakby świadczyło to o naszym lęku do uznania, że świątynia jest częścią naszej cywilizacji, sprawą publiczną. Że jest rzeczą wspólną, dostępną i otwartą dla wszystkich, tak jak kościół powinien być otwarty i dostępny dla wszystkich, tak zresztą jak cmentarz.

A ten w ustawie może być realizowany bez żadnych ograniczeń, mimo że przecież może być cmentarzem kościelnym, tak jak jest zresztą w większości polskich miast. A więc wspólnota miejska może budować cmentarz, ale bez kościoła. Może dlatego, że cmentarz dotyczy każdego z nas bez wyjątku, jako wymiar ostateczności naszego ziemskiego bytowania. Ale jednocześnie jako szczególny obszar kultury miejsca. Bo od swojego greckiego źródłosłowu to miejsce spoczynku, w średniowieczu przez sobór rzymski uznane jako ziemia pół-święta, z prawem azylu, wraz z klątwą wobec ludzi bezczeszczących ją. Dzisiaj jest również otaczane szacunkiem i pamięcią nas żyjących, wobec tych co odeszli. Cmentarz jest miejscem swoistego rodzaju spotkania ze światem, w który wierzymy albo może tylko chcemy przywołać jako pamięć i wspomnienie o pozostawionych tam bliskich i przyjaciołach.

Traktujemy to miejsce jako obszar wspólnego szacunku, burzymy się, gdy ktoś niszczy groby czy budowle cmentarne. Tak samo zresztą wtedy kiedy niszczy świątynię, nawet gdy nie jest ona znakiem naszej wiary. Ale one są również przykładem swoistej wielości kultur w obrębie wspólnoty miasta, która jest otwarta na swoich obywateli. Cmentarze różnych obrządków niosą za sobą ich różny klimat, ale zawsze są wyodrębnione z przestrzeni miejskiej murem lub ogrodzeniem, możemy wejść na ich teren, a tam doświadczamy ich swoistej kultury. Bo to nie tylko nagrobki, kaplice i świątynie cmentarne, ale i cisza, mimo zgiełku miasta.

A czasem i zieleń, jak chociażby na wielkim leśnym cmentarzu Skogskyrkogården w Sztokholmie, projektowanym przez Asplunda i wpisanym w 1994 r. na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jak więc zapewnić trwałość tych miejsc w mieście – pamięć Powązek czy Bródna w Warszawie albo Rakowickiego w Krakowie? A są przecież również te malutkie cmentarze, czasem i opuszczone, po społecznościach, których już nie ma. Czy chronić je będzie tylko wpis na listę zabytków? A może powinny być utrwalone w formule prawa miejscowego, dla zapewnienia ich trwałości. A co z nowymi, aby zapewnić poczucie wyjątkowości ich miejsca, uniknąć nadmiaru utylitarności, bo w końcu jest to miejsce spotkania z innym wymiarem? Cmentarz jest miejscem naszego spotkania dzisiaj i w przyszłości. W dzień

Wszystkich Świętych na nim kwestujemy i spotykamy naszych żyjących. Ale w kulturze miasta to nie tylko przeszłość, ale ten szczególny wymiar urbanizacji, który łączy nasze dzisiaj z tym, co chcielibyśmy, aby trwale istniało. My i pamięć po nas, bo wszyscy tam w końcu będziemy. ©?

W naszej kulturze nieodłącznym składnikiem miasta, jego formuły urbanizacji, są cmentarz i kościół. A może lepiej powiedzieć: świątynia. Takie zresztą pojęcie stosował w swojej książce „Miasta – ogrody jutra", Ebenezer Howard mówiąc o świątyniach, które będą budowane i utrzymywane przez wiernych i wyznawców przy wielkiej alei miasta ogrodu. Ale w naszym systemie prawnym, w ustawie o gospodarce nieruchomościami, świątynia znika, pozostaje zakładanie i utrzymanie cmentarzy, wymienione w artykule szóstym, określającym cele publiczne. A więc świątynia przestaje być celem publicznym powszechnie dostępnym dla wspólnoty lokalnej.

Pozostało 85% artykułu
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu