– To bardzo dobra zmiana – cieszy się Dariusz Śmierzyński, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Ruda w Warszawie. – W wypadku prywatnych posesji, w tym spółdzielczych, ubieganie się o zezwolenie było zbędną biurokratyczną formalnością. Teraz jej unikniemy – dodaje.
Okazuje się jednak, że wcale tak nie jest w praktyce.
– Choć przepisy nie mówią tego wprost, to zarówno spółdzielnie, jak i wspólnoty mieszkaniowe nadal powinny się ubiegać o zezwolenie i płacić z tego tytułu opłaty, jak to miało miejsce przed 1 stycznia – tłumaczy Ewa Olszowska-Dej, dyrektor Wydziału Kształtowania Środowiska w Urzędzie Miasta w Krakowie.
Podobnie uważają urzędnicy we Wrocławiu, Białymstoku, Lublinie i Olsztynie. – W 2017 r. spółdzielnie występowały do nas z wnioskiem o wydanie zezwolenia, tego typu postępowania są w toku – wyjaśnił Patryk Pulikowski z Urzędu Miasta Olsztyn.
Pod oborę i dom
Problem z ustaleniem, czy zezwolenie jest potrzebne czy nie, mają również rolnicy.
– Z definicji działalności gospodarczej w ustawie o swobodzie działalności gospodarczej wynika, że działalność rolnicza jest działalnością gospodarczą – tłumaczy Ewa Olszowska-Dej. – Za każdym razem oceniamy, czy drzewo lub krzew są usuwane na cele niezwiązane z prowadzeniem działalności rolniczej czy nie. W pierwszym wypadku rolnik korzysta ze zwolnienia z obowiązku uzyskania zezwolenia, w drugim – już nie – podkreśla.