Przestajemy działać zgodnie z logiką dotychczasowych teorii urbanistycznych.
Wolne dni skłaniają do spaceru, szczególnie kiedy pogoda sprzyja. Ale gdzie chcemy w naszym mieście pójść? Czy szukamy agory, rynku, a może marketu? Tylko że ten ostatni będzie już w wolne dni zamknięty. Agora jako sens miasta europejskiego, tego ze starożytnej Grecji, potem w Rzymie nazywana forum, przyciąga swoją nazwą. Bo to miejsce skrzyżowania dyskusji publicznej i handlu.
Tak jak miasto to skrzyżowanie demokracji lokalnej z ekonomią i przedsiębiorstwem. I taka też była agora. Zawsze przy głównej ulicy, czasem z bramą, ale zawsze ze stoa, czyli zadaszoną przestrzenią, wygrodzoną rzędem kolumn dla handlu i rozmów. Były w niej kramy, ale było i miejsce dla dyskusji publicznych. To w niej nauczał Zenon z Kition, stąd więc stoicyzm. To również miejsce, gdzie przy wyborach politycznych kandydaci do władz prezentowali swoje propozycje dla społeczności miasta. Tak samo jak na forum rzymskim, gdzie wszyscy występujący mieli równe prawo wypowiedzi, więc forum było szansą dialogu.
Ale czy tę szansę wykorzystujemy w dzisiejszym mieście? Gdy przemieszczamy się po nim w pośpiechu, posługując się smartfonem zamiast bezpośredniej rozmowy między nami. W gruncie rzeczy separując się od ludzi wokół nas, oddalamy się od siebie, tracimy sens funkcjonowania społeczeństwa miejskiego, tracimy wspólnotę. Przestajemy działać zgodnie z logiką dotychczasowych teorii urbanistycznych, jak chociażby modelu pośrednich możliwości, gdzie dążymy do centrum życia miejskiego, bo tutaj największa szansa prawdopodobieństwa kontaktów dla zrealizowania swoich oczekiwań.
Świat wirtualnego kontaktu nie skłania nas do podejmowania wysiłku znalezienia lepszego miejsca dla zrealizowania swoich marzeń i oczekiwań. A marzenia to coś bardzo ważnego na początku każdego roku. Kiedy zaczynamy się zastanawiać, czego oczekujemy od naszego otoczenia, miasta, w którym żyjemy, od jego szczególnych miejsc.