Książę Jan Żyliński: Bez Farage’a nie byłoby Brexitu

Lider UKIP przestraszył się pojedynku ze mną, ale to i tak najwybitniejszy polityk od Thatcher – mówi książę Jan Żyliński.

Aktualizacja: 08.12.2016 16:47 Publikacja: 07.12.2016 17:38

Książę Jan Żyliński w kwietniu ub.r. pozwał Nigela Farage’a na pojedynek. Ten nie odpowiedział.

Książę Jan Żyliński w kwietniu ub.r. pozwał Nigela Farage’a na pojedynek. Ten nie odpowiedział.

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek

Rz: Nigel Farage, były już szef Partii Niepodległościowej Zjednoczonego Królestwa (UKIP), nie odpowiedział na pana wyzwanie na pojedynek na szable w Hyde Parku za obrażanie Polaków. Ale czy faktycznie nie wygrał? W końcu pod jego naciskiem David Cameron ogłosił referendum, które skończyło się Brexitem.

Książę Jan Żyliński: Farage jest wielkim przywódcą. Tak uważam, od kiedy rozpoczął karierę polityczną ćwierć wieku temu. To najskuteczniejszy polityk brytyjski od pani Thatcher, a może i od wojny.

Ograł Camerona?

A co w porównaniu z nim osiągnął Cameron? Farage ma podstawową cechę wybitnego polityka – odwagę. Rzucił pracę w City, w finansach, aby poświęcić się idei, w którą początkowo nikt nie wierzył. W pierwszych wyborach na posła dostał 120 głosów. Przegrał potem jeszcze 11 kolejnych wyborów. Ale był zdeterminowany, nie bał się mówić, co myśli. Przez pół życia szedł pod prąd. Churchill szybko rozpoznał w Hitlerze skutecznego, a więc i groźnego, człowieka i zaczął go zwalczać. Ale Cameron nie docenił Farage'a i wpadł w zastawioną przez niego pułapkę.

Farage jest odważny? Nie tylko nie stanął do pojedynku, ale także potem, gdy zobaczył pana w londyńskim ratuszu, uciekł.

W tym przypadku rzeczywiście stchórzył.

Przez pojedynek z Farage'em chciał pan zapobiec Brexitowi?

Reagowałem tylko na jego rasistowskie komentarze pod adresem Polaków. Całe życie bronię swojego plemienia. Po to wystartowałem w wyborach na burmistrza Londynu, a teraz zakładam sieć punktów pomocy prawnej dla Polaków „Książę pomoże". Ale Farage to naprawdę człowiek o wielkiej charyzmie. Jasne, że manipulował ludźmi, opowiadał Brytyjczykom wierutne kłamstwa. Ale przecież kiedy facet podrywa dziewczynę, też opowiada różne bajki.

Tylko że Wielka Brytania nie jest niewinną dziewczyną, tylko najstarszą demokracją świata, krajem o ogromnym potencjale intelektualnym. Jak mogła się nabrać na te kłamstwa?

Alan Sked, mój profesor na London School of Economics sprzed 40 lat, który w 1993 r. założył UKIP, rozwijał bardzo wyrafinowane teorie o niepodległości, o pieniądzach, które wypływają do Brukseli. Ale dopiero gdy Farage przystąpił do UKIP i zaczął atakować jasnym dla wszystkich językiem imigrantów, lud to zrozumiał.

Gdyby Tony Blair nie otworzył w 2004 r. rynku pracy dla Polaków, nie byłoby więc Brexitu?

To był ważny czynnik. Ale wtedy nikomu nie przyszło do głowy, że ruszy tak wielka fala z Polski: Komisja Europejska przewidywała 13 tys. imigrantów w pierwszym roku. Ale z tego otwarcia nie można już było się wycofać. Do Brexitu doprowadziła też decyzja Angeli Merkel, aby wpuścić półtora miliona uchodźców. No i kryzys finansowy, który trwa do dziś.

Brytyjczykom wydaje się, są wciąż są imperium, jakby był rok 1940 i właśnie wygrali z Hitlerem bitwę o Anglię. To chyba też klucz do zrozumienia Brexitu?

Nie tylko wydaje im się, że jest wciąż 1940 rok, ale też że wszystko zawdzięczają sobie, tak jakby polscy piloci nie odegrali w tym decydującej roli. Przecież oni byli czterokrotnie bardziej skuteczni od Anglików! Ciągle staram się im to uświadomić. Marzy mi się zrobienie filmu o bitwie o Anglię, ale z innej perspektywy – Angielek. Dla nich polscy piloci byli tym, czym jest dla współczesnych kobiet Mick Jagger. Gdy Polak z mundurem z naszywką „Poland" wchodził do pubu, 20 Angielek biegło do łazienki, zdejmowało majtki i szykowało się do boju! Całe życie walczę z tym angielskim rasizmem, imperializmem, poczuciem wyższości. To jest choroba psychiczna, która w znacznym stopniu tłumaczy akty wrogości wobec Polaków. Tego nie ma w Szkocji, w Irlandii, gdzie także jest bardzo wielu Polaków, ale gdzie żyją narody, które same były podbite.

Od referendum minęło pięć miesięcy, a Theresa May wciąż nie ma strategii wyprowadzenia kraju z Unii. To będzie hard Brexit czy raczej jego wersja soft?

Przechodzimy przez bardzo bolesny etap. Ale w miarę upływu czasu Anglicy zaczną myśleć racjonalnie i zdadzą sobie sprawę, że hard Brexit to jest taka wysublimowana forma samobójstwa. Widzę to na swoim podwórku. Jestem deweloperem, mam firmę budowlaną w Londynie. Ale gdyby nagle zabrakło pracowników ze wschodniej Europy, to stawki godzinowe przynajmniej podwoiłyby się albo w ogóle nie byłoby ludzi do pracy. To byłaby dla gospodarki katastrofa.

Czy warto stawiać na tak sparaliżowany Brexitem kraj? Szef MSZ Witold Waszczykowski twierdzi, że to powinien być nasz najważniejszy partner w Europie. Tylko że to jest kraj, który w 1939 r. zostawił nas na lodzie...

Wychowałem się wśród generałów, ministrów, którzy jak Józef Haller czuli się z tego powodu przegrani. Ale ja nie mówię, aby ufać Londynowi. Polityka to jest biznes. A na tym etapie wiele Polskę łączy z Wielką Brytanią, przede wszystkim sceptyczne podejście do integracji. To jest więc naturalne małżeństwo. A to, że Brytyjczycy nas zdradzili? Ponownie to zrobią! Ale dziś trzeba brać, co się da. I przede wszystkim wzmocnić polską obronność, nie wykluczając własnej broni jądrowej.

Po Brexicie mnożą się akty agresji przeciwko Polakom. Czas na powrót do kraju?

Wspomniałem już o korzeniach angielskiego poczucia wyższości, rasizmu. Ale jest też z ich strony bardzo wiele objawów sympatii do Polaków. Gdy po wyzwaniu Farage'a na pojedynek byłem zapraszany przez różne wspólnoty Polaków, po raz pierwszy od 30 lat pojechałem do Manchesteru, Leeds, Newcastle. To był inny świat niż Londyn, który jest tyglem przeszło 100 narodowości, gdzie każdy jest zarazem obcy i swój. Na północy wszyscy są biali. Tu kryzys uderzył najmocniej, pod wieloma względami to przypomina tereny po dawnych pegeerach. Tym ludziom dotychczasowy model życia się zawalił, a nic nie pojawiło się na jego miejsce. Dlatego tak nienawidzą obcych. Ale jeśli uda się sprawnie przeprowadzić Brexit w wersji soft, to Anglia i Walia, od których zapewne odłączy się Szkocja i Irlandia, stanie się Singapurem Europy, regionem o szybkim tempie rozwoju.

I Polacy nie stracą tu swoich praw?

To wykluczone, tym bardziej że 80 proc. z nich mieszka już na Wyspach ponad pięć lat i ma prawo do karty rezydenta. Tak jak polscy lotnicy sprzed 75 lat, dzisiejsi polscy przedsiębiorcy są cztery razy skuteczniejsi od Brytyjczyków. Chcą pracować, czego nie można zawsze powiedzieć o Anglikach. Za kilka – kilkanaście lat będziemy więc mieli pierwszych polskich miliarderów liczonych w funtach.

Rz: Nigel Farage, były już szef Partii Niepodległościowej Zjednoczonego Królestwa (UKIP), nie odpowiedział na pana wyzwanie na pojedynek na szable w Hyde Parku za obrażanie Polaków. Ale czy faktycznie nie wygrał? W końcu pod jego naciskiem David Cameron ogłosił referendum, które skończyło się Brexitem.

Książę Jan Żyliński: Farage jest wielkim przywódcą. Tak uważam, od kiedy rozpoczął karierę polityczną ćwierć wieku temu. To najskuteczniejszy polityk brytyjski od pani Thatcher, a może i od wojny.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782