Wielkie oczekiwanie i szukanie walizek

Może być tylko gorzej, ale na ile, nie wiadomo. Wielu z 800 tys. naszych rodaków mieszkających na Wyspach szykuje się do życia poza Unią.

Aktualizacja: 28.06.2016 00:15 Publikacja: 26.06.2016 19:24

Wielkie oczekiwanie i szukanie walizek

Foto: Fotorzepa, Zbigniew Osiowy

Korespondencja z Londynu

Elżbieta przyjechała 12 lat temu z jednej z miejscowości województwa świętokrzyskiego do córki do Londynu. Niedługo potem dołączył jej mąż. Ona – sprząta, on – pracuje na budowie. Typowy układ wśród Polaków, którzy masowo przyjechali do Wielkiej Brytanii po przyjęciu Polski do Wspólnoty.

– Do tej pory nie wystąpiłam o kartę rezydenta, mąż też nie. Jeżeli będzie trzeba, to wyjedziemy. Tu nie jest tak świetnie, jak się w Polsce mówi, nie ma o co się zabijać – mówi „Rzeczpospolitej" z uśmiechem.

Zgodnie z nowymi przepisami wprowadzonymi w listopadzie ub.r. każdy, kto udowodni, że przez pięć lat nieprzerwanie pracował legalnie w Wielkiej Brytanii, ma prawo do karty rezydenta, a rok później może wystąpić o prawo pobytu. Niewielu Polaków się o to pokusiło.

– Nikt sobie nie wyobrażał, że Wielka Brytania wyjdzie z Unii, że trzeba będzie czegoś więcej niż paszport europejski. Teraz wszyscy dzwonią do nas z pytaniem, czy trzeba już się pakować, wracać do kraju – przyznaje Adriana Chodakowska, redaktor naczelna portalu londynek.net.

I rzeczywiście, liderzy kampanii na rzecz wyjścia kraju ze Wspólnoty zapowiadali, że pierwszym ich krokiem w razie ich zwycięstwa będzie „przywrócenie kontroli" nad imigracją. Ale po 23 czerwca tą zapowiedź wyraźnie tonują, starannie unikając określenia, do jakiego poziomu miałaby pod ich rządami spaść liczba przyjezdnych. David Cameron, który w 2012 r. obiecał, że w kraju nie będzie się osiedlało więcej niż „kilkadziesiąt tysięcy" osób rocznie (w ub.r. było to 330 tys.), słono zapłacił przecież za swój błąd.

Douglas Carswell, jeden z liderów kampanii na rzecz Brexitu, przekonuje, że ci, którzy przyjechali do Wielkiej Brytanii w czasie, gdy była ona członkiem UE, będą mogli zostać. Ale to nie rozwiązuje wszystkich wątpliwości Polaków.

– Kiedy przypadnie cezura dla tych, którzy będą mogli zostać? Czy to będzie 23 czerwca, czy może dzień wyjścia kraju z Unii za parę lat? I czy za dowód przyjazdu wystarczy Numer Identyfikacji Podatkowej (NIP), który wszyscy Polacy od razu sobie wyrabiają – zastanawia się w rozmowie z nami Robert Jasiewicz, szef polskiego radia i magazynu w Londynie Mixer. On sam, po 10 latach pobytu, chce wystąpić teraz o brytyjski paszport.

W najgorszej sytuacji są ci, którzy zaciągnęli kredyt i kupili mieszkanie. Po 23 czerwca ceny nieruchomości zaczynają spadać, a dalsze warunki pobytu są niepewne. Czy to oznacza pułapkę kredytową?

Ale Brexit może zmienić nie tylko status prawny Polaków w Wielkiej Brytanii. Innym problemem jest spodziewane załamanie gospodarcze.

– Ci ludzie przyjeżdżali, gdy brytyjska gospodarka była w rozkwicie, wszędzie budowano. Ale kiedy zabraknie pracy, po co tu zostawać? Już teraz nasz kraj rozwija się wolniej niż kontynent, a to dopiero początek – mówi Ian Bond, dyrektor londyńskiego Center for European Reform (CER).

Problemem jest też kurs funta. W pierwszym dniu po referendum stracił 30 groszy, z 5,75 do 5,45 PLN. Ale zdaniem ekspertów spadek będzie znacznie większy. – Jeśli funt będzie wart mniej niż 5 złotych, dużo ludzi zacznie wyjeżdżać, bo transfer pieniędzy dla rodziny w kraju przestanie się opłacać – uważa Robert Jasiewicz.

Innym problemem jest narastająca atmosfera wrogości wokół Polaków i szerzej emigrantów, jaką w czasie kampanii przed referendum podsycali przywódcy kampanii na rzecz Brexitu i przychylna im prasa.

– Czujemy się nieco nieswojo, nie tak jak wtedy, gdy przyjeżdżaliśmy i witano nas z otwartymi rękami – mówi Adriana Chodakowska, choć o powrocie do kraju nie myśli.

Ale wielu innych Polaków i bez Brexitu myślało o opuszczeniu Wysp, a referendum może tylko pomóc im w podjęciu decyzji. – Nie ma tu za co umierać – mówi pani Elżbieta i podlicza typowy polski budżet w Londynie: zarobek około 1000 funtów netto miesięcznie, z czego ok. 500 funtów trzeba odliczyć na wynajem podłego pokoju na peryferiach metropolii, 300 funtów na skromne wyżywienie, 150 funtów na transport. Pozostają grosze, o oszczędzaniu nie ma mowy.

Korespondencja z Londynu

Elżbieta przyjechała 12 lat temu z jednej z miejscowości województwa świętokrzyskiego do córki do Londynu. Niedługo potem dołączył jej mąż. Ona – sprząta, on – pracuje na budowie. Typowy układ wśród Polaków, którzy masowo przyjechali do Wielkiej Brytanii po przyjęciu Polski do Wspólnoty.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782