East Ham pożera Londyn

Jeśli Brytyjczycy powiedzą „tak" dla wyjścia z Unii, to ze strachu przed imigracją. Ale Brexit jej nie zatrzyma.

Aktualizacja: 23.06.2016 21:02 Publikacja: 22.06.2016 19:11

„Wielka Brytania to najbardziej udana, wieloetniczna i wieloreligijna demokracja na Ziemi” – przekon

„Wielka Brytania to najbardziej udana, wieloetniczna i wieloreligijna demokracja na Ziemi” – przekonywał dzień przed referendum premier David Cameron (na zdjęciu – przed autobusem)

Foto: AFP

Korespondencja z Londynu

Peter Walsh wprowadził się do jednego z szeregowców przy ulicy Wordsworthe w East Ham w 1963 roku. Wtedy to było przeciętne przedmieście Londynu, 40 minut linią metra District do centrum. Ale dziś 85-letni emeryt pozostał tu sam: w okolicy nie ma żadnego Brytyjczyka. – Najpierw przyjechali czarni i biali z Ugandy, którzy zostali wygnani przez Idi Amina. A potem przyszły kolejne fale: z Indii, Pakistanu, Sri Lanki, Kenii, a teraz z Europy Wschodniej – wymienia.

Anglicy? Wyprowadzili się po części z powodu uprzedzeń rasowych, a po części dlatego, że zbankrutowała sąsiednia fabryka Forda. Ale chyba najważniejsza było degradacja East Ham, nikt nie chciał za dużo stracić na spadku cen domów. – Na mnie za późno, ja tu umrę – przyznaje z uśmiechem Walsh.

Trudna integracja

East Ham to najtańsza dzielnica wielkiego Londynu: można tu kupić trzypokojowe 60-metrowe mieszkanie nawet za 200 tys. funtów (przeszło milion złotych). Ci, którzy mają pieniądze, nie chcą tu mieszkać, bo nigdzie szpitale, szkoły, administracja publiczna nie jest tak zła. Wieczorem nie można się też czuć bezpiecznie.

– Zaskoczyło mnie, że ludzie mieszkają w zamkniętych wspólnotach: tu Pakistańczycy, tam Hindusi, dalej przybysze z Kenii. U nas imigranci dużo bardziej się mieszają, integracja jest większa – mówi 26-letni Spencer Hackburnt, Kanadyjczyk, który przyjechał na parę tygodni do Londynu i szukał taniego lokum.

Aby się przekonać, jak trudno jest z integracją, wystarczy porozmawiać z przechodniami na High Street North, głównej ulicy East Ham. Choudhary, Pakistańczyk sprzedający muzułmańskie dewocjonalia, przyjechał do Londynu z rodzicami 20 lat temu, ale znalezienie jakiegokolwiek słowa po angielsku sprawia mu wyraźną trudność.

– Jest tu spokojnie. Mamy tylko problem z ludźmi z Europy Wschodniej. Często upijają się przy stacji metra. I przylepiają te ogłoszenia o masażu, wiesz, o co chodzi. Ja je bez przerwy zrywam – skarży się Pakistańczyk.

East Ham wywołuje wśród Brytyjczyków strach, bo to część znacznie większego kompleksu dzielnic imigranckich, które od wschodu i północy otaczają centralny Londyn. Napierają i pewnego dnia mogą zagrozić najlepszym adresom brytyjskiej metropolii.

Jeszcze w 2010 roku David Cameron obiecał, że ograniczy różnicę między liczbą osiedlających się i wyjeżdżających cudzoziemców, tzw. emigrację netto, do „kilkudziesięciu tysięcy rocznie". To się nie udało: w 2015 roku wskaźnik ten wyniósł 330 tys., z czego 150 tys. byli to przybysze z Unii i 180 tys. spoza. Rząd ma większą swobodę w ograniczeniu tego drugiego strumienia, tu nie obowiązują dyrektywy Brukseli. Dlatego w kwietniu wszedł w życie przepis, który daje prawo pobytu tylko tym imigrantom zarobkowym spoza zjednoczonej Europy, którzy zarabiają przynajmniej 35 tys. funtów rocznie.

Ale Kharita, właścicielka sklepu z sari przy High Street North, nie wierzy, aby to wiele zmieniło. – Możesz tu przyjechać z wizą studencką i zostać, jeśli pół roku po uzyskaniu dyplomu znajdziesz pracę. Przedsiębiorcy ściągają także na kontrakty czasowe specjalistów, na przykład z Indii – informatyków. Poza tym jest prawo do łączenia rodzin. No i możesz kogoś poślubić i dostać europejski paszport. Ja mam niemiecki – wymienia.

Cena bogactwa

W środowym wywiadzie dla „Guardiana", ostatnim przed referendum, Cameron nie ukrywał irytacji, że jego oponenci „zawęzili debatę do wąskiego problemu imigracji". Choć mówił, że „Wielka Brytania jest z pewnością najbardziej udaną, wieloetniczną i wieloreligijną demokracją na Ziemi", premier zdaje sobie sprawę, że w ten sposób nie przekona wyborców. Dlatego już zapowiedział, że „mając za argument silne poparcie dla Brexitu", wywalczy w Brukseli dalsze ograniczenie swobody przemieszczania się osób.

Ale przywódcy kampanii na rzecz wyjścia kraju z Unii nie słuchają Camerona i używają imigracyjnych argumentów, ile się da. Podczas ostatniej wielkiej debaty na Wembley w środę wieczorem Boris Johnson roztaczał katastrofalną, choć zupełnie nieprawdziwą wizję przyjęcia do Unii Turcji i emigracji na Wyspy dziesiątków milionów muzułmanów. Jego oponent, burmistrz Londynu Sadiq Khan przekonywał, że imigranci nie zabierają rodzimym Brytyjczykom pracy, bo nigdy zatrudnienie na Wyspach nie byłoby tak duże, za to w razie wyjazdu cudzoziemców kolejki do lekarzy się wydłużą, bo zabraknie specjalistów. Agrumenty te brzmiały dość słabo.

– Musimy odzyskać kontrolę nad granicami, musimy wyjść z Unii – grzmiał Johnson.

Ale nawet w razie Brexitu Zjednoczonemu Królestwu trudno byłoby zatrzymać strumień imigracji z Unii. Poza tym Londyn zapłaciłby natychmiastowym wyrzuceniem z jednolitego rynku, przeniesieniem wielu biznesów na kontynent, recesją.

– Gdy wyjdziemy z Europy, Niemcy i Francuzi zepchną nas na margines. Na imperium, na imigracji zbudowaliśmy bogactwo, teraz trzeba cierpieć – macha na pożegnanie Peter Walsh.

Korespondencja z Londynu

Peter Walsh wprowadził się do jednego z szeregowców przy ulicy Wordsworthe w East Ham w 1963 roku. Wtedy to było przeciętne przedmieście Londynu, 40 minut linią metra District do centrum. Ale dziś 85-letni emeryt pozostał tu sam: w okolicy nie ma żadnego Brytyjczyka. – Najpierw przyjechali czarni i biali z Ugandy, którzy zostali wygnani przez Idi Amina. A potem przyszły kolejne fale: z Indii, Pakistanu, Sri Lanki, Kenii, a teraz z Europy Wschodniej – wymienia.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 785
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 784
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 783
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 782