Theresa May chce rządzić dzięki poparciu unionistów z Ulsteru

May chce rządzić dzięki poparciu unionistów z Ulsteru. Ale to zagraża pokojowi w Irlandii Północnej.

Aktualizacja: 23.06.2017 07:10 Publikacja: 21.06.2017 18:38

Elżbieta II przedstawiła w środę program rządu. W przyszłym tygodniu parlament ma go zatwierdzić.

Elżbieta II przedstawiła w środę program rządu. W przyszłym tygodniu parlament ma go zatwierdzić.

Foto: AFP

Ceremonia korzeniami sięga XVI wieku. W środę Elżbieta II przedstawiła z Izbie Lordów program rządu zgodnie ze ściśle określonym ceremoniałem. Ale podniosła uroczystość nie wystarczy, aby ukryć słabość Theresy May. Najpewniej 29 czerwca parlament będzie głosował nad wotum zaufania dla nowej ekipy, tego samego dnia, w którym minie termin powołania władz autonomicznych Irlandii Północnej.

Oba wydarzenia mogą zakończyć się źle. Tym bardziej że sprawy są powiązane. Po porażce w przedterminowych wyborach, które sama rozpisała, May potrzebuje dodatkowych ośmiu głosów, aby mieć większość w parlamencie. Od wielu dni trwają w tej sprawie rozmowy między torysami i Demokratyczną Partią Unionistyczną (DUP), która w izbie gmin ma dziesięciu przedstawicieli. Unioniści nie chcą wejść do koalicji rządowej, tylko popierać z zewnątrz ekipę May w kluczowych głosowaniach, np. nad akceptacją mowy królowej czy budżetu państwa.

Ale DUP domaga się w zamian wysokiej ceny.

– Chce dodatkowych funduszy dla Irlandii Północnej. Ale to oznacza cięcia wydatków państwa w innych regionach, gdzie i bez tego ludzie się buntują przeciw polityce oszczędzania trwającej już osiem lat – mówi „Rz" Ian Bond, dyrektor w Center for European Reform (CER) w Londynie.

W samej Irlandii Północnej republikańska Sinn Fein zerwała w styczniu współpracę z DUP w regionalnym parlamencie (Stormont) gdy wybuchła afera korupcyjn z udziałem liderki tego ugrupowania Arlene Foster. Regionalnego rządu do tej pory nie ma i Londyn zapowiedział, że jeśli się to nie zmieni do 29 czerwca, przejmie bezpośrednią kontrolę nad prowincją. – To byłaby bardzo niepokojąca sytuacja. Od zawarcia układu wielkopiątkowego nigdy jeszcze to się nie zdarzyło – mówią z niepokojem „Rz" źródła w Dublinie.

Porozumienie wynegocjowane po 30 latach krwawych starć między irlandzkimi katolikami i protestanckimi lojalistami zakładało, że Londyn pozostanie „neutralnym pośrednikiem". Ale to byłoby niemożliwe, gdyby DUP wspierało rząd May. Ugrupowanie założone przed 45 laty przez pastora Iana Paisleya jest najbardziej radykalną siłą po stronie lojalistów, która w 1998 r. sprzeciwiała się wręcz porozumieniu wielkopiątkowemu.

Teraz DUP opowiada się zaś za twardym brexitem. Choć w referendum w czerwcu ub.r. 56 proc. mieszkańców Irlandii Północnej chciało pozostania w UE, Foster uważa, że kraj powinien wyjść z unii celnej i jednolitego rynku. Jej zdaniem każda próba przyznania północnej części Zielonej Wyspy specjalnego statusu wobec Unii byłaby krokiem do oddzielenia się od Wielkiej Brytanii.

Tyle że Irlandia Północna jest w specyficznej sytuacji. Postulaty DUP oznaczają przywrócenie kontroli celnych, a być może i paszportowych na granicy z Republiką Irlandii. A to byłby poważny cios w gospodarkę Ulsteru, który 52 proc. towarów na eksport wysyła do Unii, a 38 proc. do samej Irlandii. Obroty między oboma krajami osiągają 60 mld euro rocznie (między Polską i Niemcami 100 mld euro), dzięki nim zatrudnienie ma 400 tys. osób. Symbolem tych bliskich powiązań jest guinness, produkowany w Dublinie, ale butelkowany w okolicach Belfastu i z powrotem transportowany do irlandzkiej stolicy, skąd jest wysyłany na eksport. Plan DUP może te powiązania przerwać, tym bardziej że po obu stronach granicy będą obowiązywały odmienne normy sanitarne i techniczne towarów, jak i odmienne cła.

Od połowy lat 90. Republika Irlandii przekroczyła pod względem poziomu życia Irlandię Północną. Po brexicie przepaść może jeszcze się pogłębić bo już teraz wielu inwestorów zamiast na północy woli zaangażować fundusze na południu. W tej sytuacji z nową siłą powraca pomysł radykalnego rozwiązania konfliktu. – Zorganizowanie referendum w sprawie jedności Irlandii staje się nieuniknione – powiedział Gerry Adams, lider Sinn Fein.

Połączenia obu części wyspy chce 19 proc. mieszkańców Irlandii Północnej, o 5 pkt proc. więcej niż dwa lata temu – wynika z sondażu dla „Timesa". Liczba zwolenników unii z Londynem spadła w tym czasie z 70 do 66 proc.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Ceremonia korzeniami sięga XVI wieku. W środę Elżbieta II przedstawiła z Izbie Lordów program rządu zgodnie ze ściśle określonym ceremoniałem. Ale podniosła uroczystość nie wystarczy, aby ukryć słabość Theresy May. Najpewniej 29 czerwca parlament będzie głosował nad wotum zaufania dla nowej ekipy, tego samego dnia, w którym minie termin powołania władz autonomicznych Irlandii Północnej.

Oba wydarzenia mogą zakończyć się źle. Tym bardziej że sprawy są powiązane. Po porażce w przedterminowych wyborach, które sama rozpisała, May potrzebuje dodatkowych ośmiu głosów, aby mieć większość w parlamencie. Od wielu dni trwają w tej sprawie rozmowy między torysami i Demokratyczną Partią Unionistyczną (DUP), która w izbie gmin ma dziesięciu przedstawicieli. Unioniści nie chcą wejść do koalicji rządowej, tylko popierać z zewnątrz ekipę May w kluczowych głosowaniach, np. nad akceptacją mowy królowej czy budżetu państwa.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 787
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 786