Szymański: Polska wizja Brexitu

Chcemy, by Wielka Brytania, opuszczając Unię Europejską, nie opuściła Europy, by nie była karana za swój demokratyczny wybór, by nasze przyszłe relacje polityczne, gospodarcze oraz w zakresie bezpieczeństwa były jak najbliższe – pisze minister do spraw europejskich.

Aktualizacja: 31.03.2017 09:51 Publikacja: 30.03.2017 19:32

Szymański: Polska wizja Brexitu

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Premier Theresa May w liście notyfikującym rozpoczęcie procesu wychodzenia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej bardzo silnie podkreśla jedność interesów gospodarczych i bezpieczeństwa oraz wspólnotę wartości, która trwale łączy Wielką Brytanię ze zjednoczoną Europą. To szeroka baza pod uformowanie przyszłych relacji z UE. Po ustaniu członkostwa Londyn oczekuje „głębokiego i specjalnego partnerstwa z UE". Ten cel negocjacji pojawia się na każdej stronie listu i w środowym wystąpieniu brytyjskiej premier w Izbie Gmin.

To dobrze sformułowany cel. Polska od początku podkreślała na forum UE, że również naszym, europejskim celem powinny być jak najbliższe relacje gospodarcze i polityczne z Wielką Brytanią. Taki język umieściliśmy we wszystkich dotychczasowych dokumentach UE, w tym także w środowym stanowisku Rady Europejskiej, przyjętym szybko przy poparciu premier Beaty Szydło.

Potrzeba szerokiej wizji

Oczekiwanie, by negocjować Brexit pod kątem przyszłych relacji – a nawet w pewnym stopniu razem z nimi – ma swoje racje. Taki tryb daje szansę na większą przewidywalność, tak bardzo potrzebną dziś naszym gospodarkom. Szeroka wizja pomoże ograniczać wstrząsy, jakie mogą się pojawić na skutek nieuporządkowanego, chaotycznego procesu wyjścia Wielkiej Brytanii z UE. Poczucie pewności prawnej potrzebne jest jednak nie tylko naszym przedsiębiorcom, ale i obywatelom, którzy w stanowisku premier May znajdą znane od kilku miesięcy zapewnienia o brytyjskiej gotowości do szybkiego rozwiązania kluczowych problemów na zasadach wzajemności.

Ta deklaracja jest ważna. Jesteśmy gotowi do takich rozmów także po stronie UE. Jednak to najbliższe miesiące pokażą, czy pójdą za nią właściwe czyny. Pojawiające się polityczne głosy, by ograniczyć nabywanie prawa pobytu dla obywateli państw UE27 od wczorajszej notyfikacji, napawają niepokojem i trudno je będzie pogodzić z prawem unijnym. Także Komisja Europejska ma pełną świadomość tego potencjalnego problemu.

Polska jest oczywiście żywotnie zainteresowana nie tylko zahamowaniem skali migracji, ale i powrotem do kraju jak najszerszych grup migrantów. Nie oznacza to jednak, że możemy zgodzić się na to, aby te powroty wymuszane były przez dyskryminację polskich obywateli w jakimkolwiek, nawet najbardziej nam przyjaznym, kraju Europy. Jedyną właściwą przesłanką powrotów może być dobrowolna chęć osiedlenia się w Polsce i odnalezienie na nowo szans rozwoju w naszym kraju. Zresztą takie wymuszone opuszczenie Wielkiej Brytanii przez Polaków nie musi się kończyć powrotem do Polski. Wyższe oczekiwania płacowe i w zakresie jakości życia będą przede wszystkim pchały naszych rodaków do innych krajów Zachodu. Pamiętajmy, że mówimy najczęściej o ludziach ponadprzeciętnie mobilnych zawodowo i często osadzonych rodzinnie za granicą. Poza wszystkim nasze państwo powinno zachowywać się lojalnie wobec każdego posiadacza polskiego paszportu.

Obowiązki finansowe

Ważnym wymiarem notyfikacji jest także uznanie – pierwszy raz w tym stopniu – istnienia zobowiązań finansowych Wielkiej Brytanii wobec UE. Podobnie jak w przypadku praw obywateli są to deklaracje ogólne, ale zmierzające w dobrym kierunku. To rozliczenie nie musi przybierać formy „rachunku za Brexit". Sam proces nie może wyglądać na karanie kraju członkowskiego za demokratycznie podjętą przez naród decyzję.

Sprawiedliwe rozstrzygnięcia finansowe są drugim – obok jak najszerszych gwarancji praw obywateli – warunkiem koniecznym do przyspieszenia realizacji szerszej wizji ambitnych i bliskich nowych relacji politycznych i gospodarczych UK i UE. To kluczowe oczekiwanie Wielkiej Brytanii wobec Europy jest podzielane w Warszawie. Bez względu na Brexit Londyn powinien pozostać możliwie najbliższym partnerem gospodarczym i politycznym Unii Europejskiej. Biorąc pod uwagę wyjściowe stanowisko brytyjskie w tej sprawie, zakładające wyjście z unii celnej, ze wspólnego rynku i spod orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, będzie to jednak trudne.

Polska ma oprócz politycznych także czysto gospodarcze powody, by dbać o zahamowanie skutków ubocznych Brexitu dla relacji gospodarczych i handlowych. Mamy rosnący bilans handlowy i wyraźną nadwyżkę w handlu z Wielką Brytanią (7,4 mld euro). Nasz bilans w usługach w ostatnich latach znacznie się poprawił. Ograniczenie taryfowych i pozataryfowych barier jest ważne dla wielu branż polskiej gospodarki – m.in. sektora rolno-spożywczego, kosmetycznego, meblowego, motoryzacyjnego czy usług transportowych.

Warunki członkostwa

„Szersze i bardziej ambitne niż jakiekolwiek inne" porozumienie o wolnym handlu z UE będzie wymagało politycznej wyobraźni. Nawet odkładając na bok znane modele w tej dziedzinie (norweski, szwajcarski), Unia Europejska nie może pozwolić sobie na przyjęcie rozwiązań, które będą prowadziły do dezintegracji wspólnego rynku.

Jest to ważne ograniczenie także z polskiego punktu widzenia. Już samo porozumienie o nowych warunkach członkostwa Wielkiej Brytanii w UE z lutego 2016 r., mimo tylko awaryjnego i czasowego charakteru rozwiązań w zakresie zawieszania świadczeń tylko w warunkach nadzwyczajnej presji na rynek pracy, stawiało pytania o konsekwencje systemowe dla samej UE. Czujemy je do dziś. Także teraz, szukając ambitnych rozwiązań dla Wielkiej Brytanii, musimy postępować ostrożnie, by nie doprowadzić do systemowych negatywnych skutków dla wspólnego rynku, które przeniosą się na wewnętrzną sytuację w UE. Mamy już wystarczająco dużo antyrynkowej presji w samej UE.

Nowa wizja handlu

Wielka Brytania z jednej strony uznaje, że wobec niezdolności do poszanowania czterech swobód wspólnego rynku musi stracić swój udział w rynku wspólnotowym oraz wpływ na regulacje UE przy jednoczesnym stosowaniu się do nich w wymianie handlowej. Ale z drugiej strony stara się znaleźć kompensację dla tej oczywistej straty w postaci specjalnego modelu porozumienia o wolnym handlu. Ta kwadratura koła będzie jednym z najtrudniejszych zadań tych i kolejnych negocjacji. Krokiem w tym kierunku jest zapewne brytyjska gotowość do ukształtowania niezależnego systemu kontroli postanowień porozumienia dotyczącego samego wyjścia, jak i porozumienia kształtującego nowe relacje UE–UK.

Porażka tego procesu i oparcie relacji handlowych na regułach WTO byłoby w zróżnicowanym stopniu bolesne dla obu stron. W brytyjskim liście nie ma już tonu Theresy May z Lancaster House, gdzie usłyszeliśmy, że „brak porozumienia jest lepszy niż złe porozumienie". Niemniej jednak ryzyka pozostały. Niepokoić może np. fakt dość silnego zestawienia, jeśli nie wręcz powiązania porażki w relacjach handlowych z osłabieniem współpracy w zakresie bezpieczeństwa wewnętrznego, w tym walki z terroryzmem. Te sprawy mają wszak swoje autonomiczne logiki i uzasadnienia. Jest oczywiste, że zyski z takiej współpracy są obopólne.

Lektura listu notyfikującego Brexit pokazuje, że Londyn i Warszawa podzielają najbardziej strategiczne cele tego procesu. Chcemy, by Wielka Brytania, opuszczając Unię Europejską, nie opuściła Europy, by nie była karana za swój demokratyczny wybór, by nasze przyszłe relacje polityczne, gospodarcze oraz w zakresie bezpieczeństwa były jak najbliższe. Droga do tego celu wiedzie przez sprawiedliwe rozstrzygnięcia statusu naszych obywateli i zobowiązań finansowych wobec UE. W tym duchu umiaru i politycznego realizmu Polska będzie aktywnie kształtować politykę Unii Europejskiej przez najbliższe miesiące.

Konrad Szymański jest sekretarzem stanu ds. europejskich w MSZ, przewodniczącym Zespołu Roboczego ds. Brexitu przy Komitecie do spraw Europejskich

Tytuł i śródtytuły pochodzą od redakcji

Premier Theresa May w liście notyfikującym rozpoczęcie procesu wychodzenia Zjednoczonego Królestwa z Unii Europejskiej bardzo silnie podkreśla jedność interesów gospodarczych i bezpieczeństwa oraz wspólnotę wartości, która trwale łączy Wielką Brytanię ze zjednoczoną Europą. To szeroka baza pod uformowanie przyszłych relacji z UE. Po ustaniu członkostwa Londyn oczekuje „głębokiego i specjalnego partnerstwa z UE". Ten cel negocjacji pojawia się na każdej stronie listu i w środowym wystąpieniu brytyjskiej premier w Izbie Gmin.

Pozostało 93% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem
Publicystyka
Piotr Solarz: Studia MBA potrzebują rewolucji
Publicystyka
Estera Flieger: Adam Leszczyński w Instytucie Dmowskiego. Czyli tak samo, tylko na odwrót
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe