Szkocja może oderwać się od Wielkiej Brytanii

Przekazując nowe kompetencje Edynburgowi, May chce powstrzymać secesję prowincji. Może się to nie udać.

Aktualizacja: 27.03.2017 23:03 Publikacja: 27.03.2017 19:33

Brytyjska premier Theresa May

Brytyjska premier Theresa May

Foto: PAP/EPA

We wtorek, na dzień przed oficjalnym rozpoczęciem negocjacji o Brexicie, szkocki parlament będzie głosował nad wnioskiem o rozpisanie kolejnego referendum w sprawie niepodległości prowincji. Wynik jest w zasadzie przesądzony, bo za takim rozwiązaniem opowiadają się Szkocka Partia Narodowa (SNP) i Zieloni, którzy mają większość. Zgodę na głosowanie będzie musiał jednak wydać parlament w Westminsterze.

– Jest ona przesądzona, bo Theresa May nie może sobie pozwolić na pogłębienie polaryzacji między Londynem i Edynburgiem. To jedynie umocniłoby szkocki nacjonalizm – mówi „Rz" Ian Swanson, szef działu politycznego Edinburgh Evening News.

Już teraz poparcie dla secesji (około 46 proc.) jest dwukrotnie wyższe, niż kiedy rozpoczynała się w 2012 r. kampania przed poprzednim referendum. Szkoccy nacjonaliści z kretesem (55 do 45 proc.) przegrali wówczas głosowanie.

– Tym razem wynik będzie o wiele bardziej wyrównany. Ale kto wygra, za wcześnie przesądzać – uważa Swanson.

W poniedziałek w czasie spotkania w Glasgow z pierwszą minister Szkocji Nicolą Sturgeon, premier May nie chciała jednak podejmować żadnych zobowiązań w sprawie referendum, a już na pewno nie jego daty. SNP chce, aby głosowanie odbyło się między jesienią 2018 a wiosną 2019 r., gdy negocjacje w sprawie Brexitu będą na ostatniej prostej. To pozwoliłoby Sturgeon na przedstawienie wyborcom czarnej wizji kraju poza Unią.

– Szkoci w większości głosowali w referendum w czerwcu ub.r. za pozostaniem w Unii, ale poparcie dla integracji nie jest aż tak silne. Strach przed Brexitem mógłby je umocnić – przyznaje Swanson.

Zdaniem brytyjskich mediów, May może się zgodzić na referendum, ale dopiero po zakończeniu rokowań o Brexicie, a najlepiej po następnych wyborach lokalnych w Szkocji w 2021 r., w wyniku których SNP może stracić większość.

Na razie May sięgnęła jednak do innej taktyki, aby utrzymać unię. – Wierzę, że kiedy pracujemy razem, to to, co możemy osiągnąć, nie ma granic. W Szkocji, Walii i Irlandii Północnej oznacza to pełne poszanowanie dla dewolucji, wręcz jej umocnienie – oświadczyła premier.

To jak do tej pory najbardziej widoczny sygnał, że Londyn jest gotów podzielić się z Edynburgiem częścią kompetencji, jaką odzyska od Brukseli. Szkotom w szczególności zależy na rybołówstwie (ze względu na bardzo duży obszar wód terytorialnych prowincji) oraz rolnictwie. Ale Ian Swanson ostrzega: od kiedy w 1998 r. rozpoczął się proces umacniania kompetencji szkockiego rządu, poparcie dla pełnej niepodległości umocniło się, a nie osłabło.

W trakcie weekendu koncern Hurricane Energy ogłosił odkrycie największego na razie złoża ropy pod Morzem Północnym w okolicach Szetlandów. Może ono zawierać ponad miliard baryłek surowca. Spadek cen ropy i załamanie wydobycia w ostatnich latach istotnie osłabiało poparcie dla secesji Szkocji, bo prowincja obawiała się, że bez dotacji Londynu i dochodów z eksportu paliwa będzie musiała zasadniczo ograniczyć wydatki socjalne.

Opór May przed przeprowadzeniem referendum przed końcem negocjacji rozwodowych z Brukselą oznacza także, że niepodległa Szkocja nie mogłaby pozostać w Unii bez żmudnych negocjacji akcesyjnych. To zresztą także stanowisko Hiszpanii, która nie chce, aby sukces SNP okazał się przykładem dla katalońskich nacjonalistów.

Ale Szkocja nie jest jedynym problemem, przed jakim staje May w trudnym momencie rozpoczęcia rokowań w Brukselą. W poniedziałek załamały się także rozmowy między irlandzką nacjonalistyczną partią Sinn Fein a Demokratyczną Partią Unionistyczną (DUP) w sprawie utworzenia nowego rządu regionalnego w Irlandii Północnej. Zgodnie z porozumieniami wielkopiątkowymi, każda ekipa musi mieć premiera i wicepremiera wywodzącego się z partii unionistycznych i nacjonalistycznych, zależnie od tego, która uzyskała większe poparcie. W ostatnich wyborach Sinn Fein, która także chce przeprowadzić referendum w sprawie zjednoczenia Zielonej Wyspy, po raz pierwszy uzyskała niemal równy wynik, co DUP. Powodem był skandal korupcyjny związany z kontraktem na energię odnawialną, ale także Brexit: w czerwcu ub.r. zdecydowana większość mieszkańców Irlandii Północnej głosowała za pozostaniem w Unii, głównie, aby utrzymać swobodę przekraczania granicy z Republiką Irlandii.

We wtorek, na dzień przed oficjalnym rozpoczęciem negocjacji o Brexicie, szkocki parlament będzie głosował nad wnioskiem o rozpisanie kolejnego referendum w sprawie niepodległości prowincji. Wynik jest w zasadzie przesądzony, bo za takim rozwiązaniem opowiadają się Szkocka Partia Narodowa (SNP) i Zieloni, którzy mają większość. Zgodę na głosowanie będzie musiał jednak wydać parlament w Westminsterze.

– Jest ona przesądzona, bo Theresa May nie może sobie pozwolić na pogłębienie polaryzacji między Londynem i Edynburgiem. To jedynie umocniłoby szkocki nacjonalizm – mówi „Rz" Ian Swanson, szef działu politycznego Edinburgh Evening News.

Pozostało 86% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Akcja ratunkowa na wybrzeżu Australii. 160 grindwali wyrzuconych na brzeg
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789