UE: Londynie, partnerstwo z UE nie jest za darmo

Donald Tusk odrzucił brytyjski postulat hybrydowej umowy na przyszłość, która pozwoliłaby wybrać korzyści z unijnego rynku, odrzucając jego koszty.

Publikacja: 07.03.2018 17:54

UE: Londynie, partnerstwo z UE nie jest za darmo

Foto: AFP

Korespondencja z Brukseli

Szef Rady Europejskiej przedstawił w środę wytyczne dotyczące trzeciego etapu negocjacji z Wielką Brytanią – o wzajemnych relacjach po brexicie. – Wielka Brytania będzie naszym najbliższym sąsiadem. Chcemy pozostać przyjaciółmi i partnerami – deklarował Tusk. Ale po wyjściu tego kraju z UE nic już nie będzie funkcjonować tak samo, choć obie strony postarają się, żeby w niektórych dziedzinach zmiany nie były fundamentalne. O tym, czego chce strona brytyjska, mogliśmy się dowiedzieć w ubiegły piątek z przemówienia Theresy May.

Zaapelowała o specjalne partnerstwo celne, które miałoby sprawić, że kontrola na granicach byłaby prawie niezauważalna. I o wzajemne uznawanie regulacji, w wyniku którego Wielka Brytania i UE mogłyby handlować między sobą towarami i usługami w wybranych przez nią dziedzinach prawie jak w ramach rynku wewnętrznego. Tyle że Wielka Brytania nie zamierza za to zapłacić ani poddać się jurysdykcji unijnego sądu. W tej sytuacji UE odpowiada, że możliwy jest tylko jeden model relacji: umowa o wolnym handlu. Tak ambitna, jak się da, ale jednak nie tożsama z dostępem do rynku wewnętrznego.

Są dziedziny, w których UE chce jak najbliższych relacji z Wielką Brytanią. Po pierwsze, bezpieczeństwo, obrona i polityka zagraniczna. Po drugie, programy badawcze, edukacja i kultura. Wreszcie po trzecie – współpraca lotnicza, żeby w dniu brexitu nie przestały latać samoloty między tymi dwoma obszarami. Jednak ten trzeci punkt nie oznacza, że przewoźnicy brytyjscy zachowają prawo do obsługiwania lotów między miastami w UE i odwrotnie. Obie strony zachowają tylko prawo do latania między tymi dwoma obszarami.

W kluczowej części dotyczącej handlu Tusk zaproponował brak ceł i ograniczeń ilościowych w handlu towarami oraz jakiś rodzaj porozumienia o swobodzie świadczenia usług. Chce też wzajemnego nieograniczonego dostępu do łowisk wodnych, co jest korzystne dla UE. Nie padło jednak słowo, ani w jego przemówieniu, ani w przygotowanym przez jego ludzi sześciostronicowym dokumencie, o specjalnym traktowaniu sektora finansowego.

A dla Londynu preferencje dla finansowego City są absolutnie kluczowe. Philip Hammond, brytyjski minister finansów, wygłosił przemówienie po wystąpieniu Tuska i dał jasno do zrozumienia, że przyszła umowa musi zawierać gwarancje dostępu brytyjskich instytucji finansowych do unijnego rynku.

Cokolwiek zostanie teraz wynegocjowane w szczegółach, musi zdaniem Tuska przejść pozytywnie dwa testy. Pierwszy to równowaga praw i obowiązków. – Wielka Brytania nie może liczyć na norweskie korzyści i kanadyjskie obowiązki – powiedział. Czyli nie może domagać się dostępu do rynku wewnętrznego, jak Norwegia, oferując w zamian wyłącznie dostęp do swojego rynku, bez składek do budżetu, swobodnego przepływu pracowników i poddania się jurysdykcji unijnego Trybunału Sprawiedliwości. Drugi test to zachowanie spójności rynku wewnętrznego. Nie można wybrać określonych sektorów i tylko w nich szukać korzyści. – Rozumiem cel premier May. Chce pokazać, że brexit może być sukcesem. Ale to nie jest nasz cel – powiedział Tusk.

W nieoficjalnych rozmowach brytyjscy dyplomaci wskazują, że UE – jeśli będzie chciała – może wynegocjować dowolną umowę, z preferencyjnym traktowaniem pewnych sektorów. Zżymają się, że Bruksela chce nieograniczonego dostępu do łowisk dla swoich rybaków, oferuje swobodny handel towarami, w którym ma ogromną nadwyżkę, i proponuje współpracę w dziedzinie obrony i bezpieczeństwa, co jest istotnym jej interesem. W zamian nie chce natomiast uznać interesów brytyjskich, jak np. wagi sektora finansowego. Dyplomaci unijni odpowiadają na to jednak, że sama Wielka Brytania uniemożliwia stworzenie ambitnego porozumienia, odmawiając uczestnictwa w rynku wewnętrznym czy w unii celnej.

Projektem wytycznych do negocjacji zajmą się teraz dyplomaci państw członkowskich, a na szczycie UE za dwa tygodnie zatwierdzą go przywódcy 27 państw członkowskich. Na tej podstawie unijny negocjator Michel Barnier będzie prowadził rozmowy ze stroną brytyjską, które powinny zakończyć się do października. Ich celem nie jest wynegocjowanie nowego porozumienia, bo to zajmie wiele miesięcy i może nastąpić formalnie dopiero po brexicie.

Korespondencja z Brukseli

Szef Rady Europejskiej przedstawił w środę wytyczne dotyczące trzeciego etapu negocjacji z Wielką Brytanią – o wzajemnych relacjach po brexicie. – Wielka Brytania będzie naszym najbliższym sąsiadem. Chcemy pozostać przyjaciółmi i partnerami – deklarował Tusk. Ale po wyjściu tego kraju z UE nic już nie będzie funkcjonować tak samo, choć obie strony postarają się, żeby w niektórych dziedzinach zmiany nie były fundamentalne. O tym, czego chce strona brytyjska, mogliśmy się dowiedzieć w ubiegły piątek z przemówienia Theresy May.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 792
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 791
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 790
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 789
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 788