Przedstawiony we wtorek przez Donalda Tuska projekt porozumienia UE z Wielką Brytanią, które ma prowadzić do pozostania tego kraju w Unii, to początek końca negocjacji. Z nieoficjalnych rozmów z dyplomatami, jakie przeprowadziła „Rzeczpospolita", wynika, że dokument bliski jest wersji finalnej.
– Są jeszcze do uzgodnienia szczegóły, pozostawiliśmy w kilku miejscach nawiasy kwadratowe, ale mniej więcej wiemy, gdzie wylądujemy – mówi nam osoba zaangażowana w negocjacje.
Jak jednak podkreślił nasz rozmówca, zapisanie tego ostatecznego rezultatu już teraz byłoby arogancją ze strony brukselskich urzędników. Bo trzeba pozostawić przywódcom, którzy przyjadą na szczyt do Brukseli 18–19 lutego, prawo do sporu, prowadzenia negocjacji do ostatniej chwili i do ogłoszenia na finiszu z trudem wywalczonego zwycięstwa. W ciągu najbliższych dwóch tygodni przed szczytem będziemy więc świadkami intensywnej dyplomacji.
W piątek w Warszawie
Kluczową rolę będzie w niej odgrywać polski rząd, bo to dla Polaków ustępstwa dokonane na rzecz Londynu będą najboleśniejsze. Dlatego David Cameron w piątek w Warszawie spotka się z Beatą Szydło.
– Projekt porozumienia wymaga głębszej analizy, a szczegóły będą jeszcze poddane redakcji – mówi „Rzeczpospolitej" Konrad Szymański, sekretarz stanu ds. europejskich. On sam jako wysłannik pani premier (w unijnym slangu – szerpa) będzie w piątek uczestniczył w Brukseli w spotkaniu szerpów wyznaczonych przez 28 przywódców, którzy przez najbliższe dni mają szlifować porozumienie.