Pierwotnie finał pierwszego turnieju World Boxing Super Series (WBSS) miał się odbyć w Arabii Saudyjskiej w maju, ale Rosjanie postawili na swoim i przenieśli go do Moskwy, co nie spodobało się Usykowi. Wydawało się nawet, że finał jest zagrożony, ale w jednym z ostatnich wywiadów Ukrainiec powiedział, że wygrywać może wszędzie, nawet na Księżycu.
31-letni Usyk (14-0, 11 KO) był mistrzem świata, Europy i złotym medalistą olimpijskim, a pierwszy z zawodowych pasów (WBO) zdobył dwa lata temu w gdańskiej Ergo Arenie, odbierając go ostatniemu polskiemu mistrzowi świata, Krzysztofowi Głowackiemu. Drugi pas (WBC) wywalczył w styczniu w Rydze, w półfinale turnieju WBSS, wygrywając z Łotyszem Mairisem Briedisem.
Teraz stanie do walki z 24-letnim Gassijewem (26-0, 19 KO), mistrzem organizacji IBF i WBC. Pochodzący z Władykaukazu Osetyniec w ćwierćfinale znokautował innego z polskich byłych mistrzów kategorii junior ciężkiej – Krzysztofa Włodarczyka, a w walce o finał rozprawił się w ostatniej, 12. rundzie, z niepokonanym wcześniej Kubańczykiem Yunierem Dorticosem.
Usyk przygotowywał się do finałowego pojedynku na Ukrainie, a jego rosyjski rywal w Kalifornii, gdzie mieszka. W narożniku Gassijewa będzie stał amerykański trener Giennadija Gołowkina, Abel Sanchez.
Usyk podobnie jak Gassijew jest niepokonany, ale ma znacznie większe doświadczenie i kilka innych atutów. Jest bardzo szybki, leworęczny, ale umie po mistrzowsku posługiwać się też prawą ręką, co ma ogromne znaczenie.