Mogło to mieć wpływ na decyzję firmy, jednak akurat amerykańskie koncerny dość rzadko zmieniają zasady funkcjonowania na innych rynkach. Skoro w USA wszyscy mają karty kredytowe, to gdzie indziej jest zapewne tak samo. Nieważne są lokalne uwarunkowania, liczy się główny rynek, a zresztą my i tak wiemy lepiej. Amazon Polakom nie dość, że oferuje zakupy robione tyko w niemieckim sklepie, to jeszcze z ryzykiem kursowym (ceny są podawane w euro, nie wiadomo, ile finalnie się za nie zapłaci) i tylko przez kartę kredytową. Na razie nie widać szans na jakąkolwiek odpowiedź na lokalne preferencje, jak szybkie e-przelewy, które przewodzą liście ulubionych metod płatności na naszym rynku. Nie mówiąc już o płatności przy odbiorze paczki – taka opcja w głowie władz Amazona nawet nie postanie.