Najbardziej na jałowych sporach pomiędzy operatorami oraz operatorami i regulatorami zyskują zdolni prawnicy, którzy dbają o to, by procesy sądowe o kosztowne, ale i cenne pasma ciągnęły się jak najdłużej. Statystyczny użytkownik szerokopasmowego internetu nic z tego nie ma i mieć nie będzie, a możliwe, że nawet na tym i straci, bo ponoszone przez wielkich operatorów koszty przedłużających się procesów i wspomnianych prawników gdzieś trzeba potem, jak mawia biznes, używając swojego żargonu – „rozsmarować". I niewykluczone, że pokrywane są środkami wyciągniętymi sprytnymi podwyżkami z kieszeni klientów. Natomiast koszty procesów po stronie regulatorów ponosi państwo, czyli także my, bo – jak słusznie zauważyła niegdyś w często przypominanym ostatnio cytacie Margaret Thatcher – „rząd nie ma żadnych własnych pieniędzy".