Z jednej strony to oczywiście dobrze, że firmy przestają ignorować rosnącą demograficznie grupę potencjalnych pracowników w dojrzałym wieku. Z drugiej szkoda, że dzieje się to „z łaski", bo wyłącznie z braku wyboru, a oferty dla pracowników 50+ są mało porywające: pojawiają się na razie głównie w handlu i usługach, call center, na budowach albo przy pracach sezonowych i dorywczych. Czyli wszędzie tam, gdzie za relatywnie niewielkie pieniądze trzeba się uzbroić w cierpliwość i w czasie wielogodzinnych zmian stawiać czoło ciężkiej pracy fizycznej albo klientom w rozmaitych nastrojach.

Nie chcieli tam pracować młodsi, którym łatwiej było podjąć decyzję o przekwalifikowaniu się albo emigracji zarobkowej, więc będą to robić starsi. Chyba nie do końca tak powinna wyglądać aktywizacja zawodowa osób 50+, które są w takich okolicznościach cenione przez pracodawców po prostu za to, że już utknęli w jakimś punkcie życia i nie rzucą papierami tak szybko jak 25-latek, gdy firma zaproponuje mu śmieciową umowę i nie do końca normalne warunki żmudnej pracy.

Pozytywną stroną powrotu dojrzałych pracowników na rynek pracy, choćby i wymuszonego, będzie to, że z czasem staną się oni znowu jego naturalną częścią. Być może dzięki temu za ladą w luksusowym butiku nie będzie już zawsze stała 22-letnia długonoga studentka, co z kolei może dobrze odebrać rosnąca grupa klientów 50+, którą dawno zauważyły co czujniejsze marki i reklamodawcy, a co za tym idzie – media.

Bolesnym skutkiem ubocznym tych obserwacji są m.in. wylewające się ze stacji radiowych, raniące uszy reklamy leków bez recepty, pozytywnym – coraz więcej starszych osób w reklamach i show-biznesie. Przepiękna ponad 80-letnia modelka Carmen Dell'Orefice spaceruje po wybiegach na pokazach Christiana Diora i Jeana-Paula Gaultiera, nasze rodzime marki kosmetyczne także coraz chętniej zatrudniają do kampanii reklamowych aktorki o dojrzałej urodzie. Kampanii skierowanych do seniorów dysponujących łącznie coraz poważniejszymi budżetami jest coraz więcej, więc część stacji telewizyjnych buntuje się przeciwko rozliczaniu ich w tzw. grupie komercyjnej, czyli dla osób w wieku 16–49 lat.

Bardzo dobrze, że osób 50+ będzie więcej w firmach także z jeszcze jednego powodu. Niech przedsiębiorstwa się przyzwyczajają, bo kolejne pokolenia przekraczające granicę 50. roku życia naprawdę nie będą sobie już mogły pozwolić na szybką rentę czy jakąkolwiek emeryturę.