Do wrzenia zarejestrowano o jednš trzeciš mniej jednoladów niż rok temu. Najprawdopodobniej nadal jest to pokłosie zmiany przepisów sprzed trzech lat. Tyle że wtedy sprzedaż wystrzeliła, gdy uprawnienia do prowadzenie najmniejszych 125-tek uzyskała nowa grupa osób. Kto chciał, najprawdopodobniej kupił już takš maszynę, stšd spadek.
Dla odmiany wyranie ronie w Polsce najbardziej elitarna częć rynku motocykli ciężkich, z segmentu, w którym królujš niemieckie BMW, harleye-davidsony i yamahy, a za nimi suzuki i hondy. Ich udział w rynku się zwiększa, a właciciele tych pojazdów najczęciej również jeżdżš bardziej rozsšdnie. Widać więc, że ronie liczba osób traktujšcych jazdę na motocyklu nie jako możliwoć przemieszczania się, ale jako hobby. To także oznacza, że polski rynek dojrzewa. Kolejny powód do zadowolenia, tym razem wymuszony administracyjnie że wród nowo kupowanych jednoladów nie ma już tych emitujšcych największe zanieczyszczenia.
Poniżej dalsza częć artykułu
Co jednak różni polski rynek od zachodnich, to tak samo jak w przypadku samochodów osobowych że sprzedaż pojazdów używanych jest znaczšco większa niż nowych. W tym roku od stycznia do wrzenia dwukrotnie. W tym przypadku więc niestety o dojrzewaniu rynku mówić nie możemy, bo jest ono bardzo powolne.
Cieszy jednak powodzenie polskiej marki Romet Motors, która jest najpopularniejszš w kraju i to niekoniecznie z powodu niższej ceny niż jednoladów produkowanych przez zachodnich i dalekowschodnich producentów.