Podróżowanie nie jest najważniejszą potrzebą człowieka. W pierwszej kolejności wydajemy pieniądze na mieszkanie, wyżywienie, leki, środki czystości czy odzież. Dopiero po zaspokojeniu podstawowych potrzeb możemy pomyśleć o przyjemnościach.

Rosnące wydatki na wyjazdy wakacyjne pokazują, że nie tylko myślimy o przyjemnościach, ale też je realizujemy. Wyjazdy zagraniczne są coraz bardziej powszechne. I modne: świadczą o tym, że mamy pieniądze, wyższy status społeczny oraz ciekawe życie, którym możemy się pochwalić, wrzucając na Facebooka selfie z grecką plażą czy egipskimi palmami w tle.

Przyczyną większej popularności zagranicznych wojaży jest wzrost zamożności społeczeństwa. Spada bezrobocie, realne płace idą w górę. Polska gospodarka ma za sobą dobre miesiące. Wraz ze wzrostem dochodów Polaków rośnie liczba osób wyjeżdżających na wakacje.

Nie oznacza to, że siedzimy na pieniądzach. Jak pokazują czerwcowe badania Barometr Providenta, połowa Polaków musi oszczędzać, jeśli chce wyjechać na wakacje. Tylko co czwarta osoba planująca wyjazdy może sfinansować je z bieżących dochodów, a niemal milion osób zaciągnie pożyczkę na ten cel.

Okazuje się natomiast, że za zagraniczny wakacyjny boom wyjazdowy nie odpowiada program 500+. O ile w zeszłym roku efekt 500+ był bardzo widoczny w turystyce i wzrost liczby podróżujących i towarzyszących im dzieci oscylował w okolicach 15 proc., o tyle w tym roku jest odwrotnie: znacznie spadła liczba osób wyjeżdżających na wakacje z dziećmi. Beneficjenci 500+ najchętniej spędzają wakacje w Polsce – skutki programu najlepiej widać na zatłoczonych bałtyckich plażach.