Banki niczym operatorzy telefonii komórkowej obok podstawowej działalności zaczynają oferować usługi dodatkowe, które uatrakcyjniają ich ofertę – za co oczywiście trzeba zapłacić. Dodatkowo, proponując korzystne rozwiązania dla firm czy też klientów indywidualnych związują ich ze sobą. I chcąc nawet zmienić instytucję finansową, to zastanowimy się nad tym ruchem dwa lub trzy razy, bo przyzwyczajając się do udogodnień, ciężej się z nimi rozstać.

Banki starają się zainteresować swoją ofertą tak klientów obecnych jak i przyszłych, bo depozyty nie kuszą ze względu na niskie stopy, a konkurencja między instytucjami finansowymi przystopowała podwyżki opłat i marż np. za prowadzenie konta czy wypłaty z bankomatów. A banki szukają nowych źródeł finansowania, bo co prawda zwijają część oddziałów i oferują coraz więcej usług w internecie, ale instytucje te powstały po to, by zarabiać na pożyczaniu pieniędzy.

Cieszy też otwarcie banków na innowacyjne rozwiązania, by dostęp do pieniędzy, które mamy na koncie był jak najszerszy. Szczególnie odczuwamy to teraz, udając się na wakacje. Są miejscowości wypoczynkowe w Polsce, w których nie ma bankomatu, a poruszanie się z gotówką nie jest przez wszystkich preferowane. Płatności kartą czy przez telefon rozwiązują znacząco te problemy. Konta walutowe przydają się do zakupów zagranicznych. Posiadacz konta to klient, a nie petent banku. Słowem frontem do klienta.

Cieszy mnie, że banki tak się o nas biją i prześcigają w pomysłach, jak nas zainteresować i jak nam dogodzić. Liczę, że tym śladem pójdą firmy energetyczne i zaczną naprawdę o nas walczyć, bo na energię wydajemy znaczną część naszych środków i jest przestrzeń do upustów.