Jednym bowiem z powodów, dla których spółki decydują się skupować z rynku swoje papiery, jest przekonanie o ich niskiej wycenie. Wydaje się, że na razie argumentów za tym, że akcje będą tanieć, jest dużo więcej niż tych przemawiających za wzrostem ich wycen. Wystarczy wspomnieć o wojnie handlowej ze Stanami Zjednoczonymi w roli głównej. Dla naszego rynku jest to jednak tylko przykrywka. Owszem, na globalnych rynkach panuje teraz duża nerwowość, ale jednocześnie trzeba podkreślić, że ostatnie lata upłynęły pod znakiem hossy. Ta, niestety, ominęła warszawską giełdę szerokim łukiem. Stąd też kolejne skupy akcji, wezwania, a w skrajnych sytuacjach wycofywanie spółek z giełdy.

Niestety, sami jesteśmy sobie winni. Polski rynek kapitałowy i giełda przyjęły przez ostatnich kilka lat parę mocnych ciosów. Najpierw inwestorów skutecznie do kupowania akcji zniechęciła antyreforma OFE. Rynek po kilku latach otrząsnął się nieco z kurzu. Wydawało się, że wszystko znowu zaczyna iść w dobrym kierunku. Decydenci zaczęli mówić o tym, jak ważne są rynek kapitałowy i giełda. Dano im kredyt zaufania, który, niestety, nie jest spłacany. Wciąż nie wiadomo bowiem, co będzie z pracowniczymi planami kapitałowymi. Nad rynkiem wisi także widmo kolejnej reformy OFE. Jakby tego było mało, doszła jeszcze afera związana z firmą windykacyjną GetBack, która w nie najlepszym świetle stawia nie tylko jej byłe kierownictwo, ale także m.in. pośredników czy audytorów.

Dziś mamy wielki kryzys zaufania. Akcje, chociaż pod względem fundamentów wyglądają całkiem atrakcyjnie, nie znajdują uznania w oczach inwestorów. I najgorsze jest to, że nie widać czynników, które mogłyby to zmienić.