Dla nas ważne jednak jest to, że i polska gospodarka przyspieszy, chociaż dookoła słyszymy narzekania, że jest tak źle. Tylko zdziwienie budzą statystyki, bo słupki raczej rosną, niż spadają. No może tylko nie cieszy rosnąca inflacja.

Żeby jednak ten korzystny dla świata i Polski scenariusz MFW rzeczywiście się ziścił, musi zostać spełnionych kilka warunków.

Najważniejszy z nich to osłabienie skłonności protekcjonistycznych, kuszących zwłaszcza kandydatów na najwyższe stanowiska w kilku państwach, bądź odejście od antyliberalnej retoryki, tam gdzie wybory zostały wygrane przez przeciwników wolnego handlu i otwartej gospodarki.

Pierwsze jaskółki już widać. Prezydent USA Donald Trump już nie podgrzewa atmosfery w stosunkach amerykańsko-meksykańskich i nie poszedł na wojnę handlową z Chinami, rezygnując z oskarżenia tego kraju o manipulacje kursem juana.

Ale już to, co słyszymy od kandydatów na prezydenta Francji, jeży włosy na głowie. Wprawdzie mało kto wierzy w wygraną ultraprawicowej Marine Le Pen, zapowiadającej, że wyjdzie ze strefy euro i z całej Unii Europejskiej, jednak potężny niepokój budzą wypowiedzi ekonomisty i bankiera Emmanuela Macrona, który mówi, że dopiero jeśli Niemcy skasują nadwyżkę handlową, to Francja przeprowadzi reformy, do których bezskutecznie zabiera się od dziesięciu lat. Wielką niewiadomą jest też wynik wyborów w Wielkiej Brytanii, która rozpisując je, zafundowała i światu, i Europie kolejną niespodziankę. Czyli będzie dobrze, jeśli wszystko ułoży się rozsądnie. Będzie niedobrze, jeśli Brexit pójdzie na ostro, a protekcjonizm rozkwitnie.