Kina w Polsce lokowane są bowiem głównie w centrach handlowych, a te – jak wiadomo – są główną ofiarą obowiązującej od marca regulacji. Choć część usługowa galerii nadal nawet w niedzielę z zakazem może działać, to jednak uruchomienie tylko niewielkiej liczby placówek oznacza, iż do centrum przyjedzie mniej gości niż zazwyczaj.
Mogło to uderzyć także w kina. Film z opcjami zakupów i obiadu w centrum handlowym był najwidoczniej dotąd atrakcyjny. Gdy znika choć jedna z nich, już niekoniecznie tak jest. Rodzina z dziećmi, idąc na film, przy okazji mogła załatwić coś z wiecznie naglących potrzeb związanych z obuwiem czy garderobą pociech. Pozbawiona tej możliwości może wybrać coś innego na spędzenie niedzieli, a jeśli ma to być kino, to może raczej poza galerią. Jednak placówek studyjnych w Polsce aż tak wiele nie zostało, nad czym teraz można ubolewać. Rynek kinowy przyzwyczaił bowiem do regularnego wzrostu, a tu nagle taki spadek.