Wprawdzie teraz, Bogu dzięki, czasy o wiele spokojniejsze, ale zdanie o kadrach jest aktualne. I jak ulał pasuje do polityki personalnej w spółkach Skarbu Państwa, która powinna być najwyższej próby. Bo na razie w gospodarce mamy lata tłuste i wyniki firm „same się robią", ale wcześniej czy później nadejdą chude i od sprawności zarządów zależeć będzie los tysięcy miejsc pracy.
Tymczasem w państwowych firmach trwają bezprzykładne czystki, a stołki tracą już nie pomazańcy PO, ale zaufani nowej władzy. W efekcie frakcyjnych walk stery przejmuje często druga, trzecia, a w ekstremalnych przypadkach nawet piąta ekipa od 2015 r. W KGHM tarcia sprawiły, że jest problem z wyłonieniem prezesa w konkursie, bo premier stracił wpływ na radę nadzorczą. W Orlenie nowy szef zaczął rządy od zapowiedzi przejęcia Lotosu i od czystek. Zapomniał, że tylko co trzecia fuzja się udaje, a wstrząsy kadrowe zmniejszają jej szanse na sukces.