Bo dobra ziemia na nich nie czeka. A jeśli już gdzieś trafi się gotowy grunt, na którym można od razu budować, to osiąga niebotyczne ceny.
Inwestorzy nie mają wyboru. Coraz częściej decydują się na kupno zabudowanych terenów tylko po to, by odzyskać cenne parcele pod starymi budynkami. Nierentowne obiekty znikają z powierzchni ziemi.
Firmy chętnie inwestują też na poprzemysłowych terenach. W starych pofabrycznych murach powstają luksusowe apartamenty, powierzchnie biurowe, butiki, restauracje i hotele. Inwestycje w miejscach po dawnych, często zabytkowych fabrykach, mogą się jednak ciągnąć latami.
I nie chodzi tylko o konieczność uzgadniania szczegółów inwestycji z konserwatorem zabytków. Grunty po starych przemysłowych obiektach mogą być bowiem skażone.
O tym, co skrywa ziemia, deweloper dowiaduje się często dopiero po jej zakupie i rozpoczęciu robót. Tak było z terenami przy ul. Obozowej na warszawskiej Woli. Zanieczyszczenia pochodziły najprawdopodobniej jeszcze sprzed drugiej wojny światowej. Inwestor się nie poddał. Przeprowadził udany proces remediacji ziemi, stosując wiele innowacyjnych technologii.