To duże zaskoczenie, zwykle bowiem im więcej ludzie zarabiają, tym mniejszy odsetek ich dochodów pochłania zaspokajanie podstawowych potrzeb żywieniowych. W końcu nasze żołądki mają pewne ograniczenia i w pewnym momencie już więcej nie jesteśmy w stanie skonsumować. W bogatych społeczeństwach Zachodu rodziny przeznaczają na jedzenie raptem 10–15 proc. swoich budżetów, u nas – wciąż prawie 25 proc.
Do tej pory tak było i w Polsce – z roku na rok powolutku podstawowe wydatki zajmowały coraz mniej miejsca w naszych budżetach. Aż do 2016 r. Ciekawe, bo to właśnie od tamtego roku dochody Polaków zaczęły szybciej rosnąć (pojawiło się 500+ i przyspieszył wzrost wynagrodzeń). Jak to wyjaśnić?