Ruszyły duże przetargi i pojawiły się plany wielkich inwestycji infrastrukturalnych, co niesie za sobą gwarancję, że praca będzie także w przyszłości. Na razie są jeszcze środki unijne, które powodują, że te wielkie plany mają dodatkowe finansowanie.
Tyle że te wszystkie pozytywy zaowocowały potężnym wzrostem kosztów pracy. Inwestorom coraz trudniej jest znaleźć wykonawców, którzy wybudują drogi i wiadukty po cenach, które mogą zapłacić. Teorie, że zawsze można zatrudnić Ukraińców i Białorusinów, którzy są chętni do pracy po niższych stawkach od tych, jakich chcą Polacy, już się też nie sprawdzają. Pojawiają się więc pomysły sprowadzenia pracowników z Azji, Pakistańczyków albo Hindusów, ale te wydają się już z księżyca wzięte. Wprawdzie są przyzwyczajeni do bardzo ciężkiej pracy, zbudowali przecież Dubaj, ale trudno sobie wyobrazić, jak mieliby pracować w coraz bardziej rasistowskiej Polsce. Skoro Ukraińcy doświadczają agresji, bo mówią inaczej, to jakich ataków doświadczaliby ludzie, którzy inaczej wyglądają.