W skrócie chodzi o to, aby za opłatą w określonym czasie korzystać z jakiegoś dobra. Płacimy i mamy dostęp do czegoś tylko wtedy, kiedy tego naprawdę potrzebujemy. Nie musimy jednocześnie ponosić kosztów, kiedy dany produkt czy usługa nie jest nam zupełnie potrzebna. Mówiąc wprost – skoro chcę się napić piwa, nie muszę kupować browaru.
Coraz więcej osób dochodzi do wniosku, że na stałe nie potrzebują choćby samochodów, skoro korzystają z nich raz w tygodniu. Lepiej zatem wypożyczyć na dzień i uniknąć kosztów, obowiązków. Wcześniej ten model sprawdził się na innych rynkach – ludzie oferowali miejsce w samochodzie, skoro i tak musieli gdzieś nim pojechać. W ten sam sposób dzielono się rowerami, łodziami czy nieruchomościami – wynajem prywatnego mieszkania w czasie, gdy właściciel jest na wakacjach albo w podróży służbowej. Wymieniać można długo.