Istnieje duże prawdopodobieństwo, że Polska zmarnotrawi dziesiątki miliardów złotych tylko po to, by po raz kolejny obalić tezę, że tylko duże jest piękne.
Rząd PiS wcale nie jest pierwszym, który wierzy, że wielkie korporacje, wielkie budowy to przyszłość. Podobnie myślano w czasach SLD i Platformy Obywatelskiej (pomysł budowy narodowych czempionów). Niestety, praktyka pokazuje, że im większa firma, tym większe ma kłopoty z rozwojem i trudniej wyciągnąć ją z kłopotów. W dodatku wielkie przedsiębiorstwa, choć nie jest ich dużo, mają taką wagę w gospodarce, zwłaszcza lokalnej, że w trudnych sytuacjach stają się problemem politycznym.
Właściwie można pochwalić rząd PiS, że jeszcze nie próbował tworzyć żadnego nowego czempiona. Górniczy projekt łączenia kopalni, które realizuje na Śląsku, to spadek po Platformie. A informacje o powrocie pomysłu fuzji naszych dwóch wielkich firm paliwowych zostały szybko zdementowane. Nie słychać też już nic o próbach łączenia Poczty Polskiej z Ruchem.
Ale to nie oznacza, że ten rząd w sprawach firm i inwestycji zachowuje się zawsze logicznie. Podobnie jak politycy PO, ci z PiS uważają, że najważniejszym celem działania każdej tzw. państwowej firmy jest realizacja polityki rządu, a nie wypracowywanie zysku. Stąd opisywany przez nas dziś pomysł, by PKN Orlen inwestował w górnictwo. Czy też ubiegłoroczna decyzja, by energetyka, której brakuje pieniędzy na inwestycje, płaciła mimo to dodatkowe podatki.
Co gorsza, mowa o firmach, w których Skarb Państwa nie ma wszystkich akcji. W Orlenie państwo (razem z PZU) nie ma nawet jednej trzeciej akcji, a mimo to rząd zamierza wykorzystywać te firmy do finansowania celów, które nie są związane z ich działalnością podstawową i które zmniejszają ich zysk, naruszając interesy mniejszościowych akcjonariuszy. Dawniej takie działania nazywano woluntaryzmem. Warto pamiętać, że ci mali akcjonariusze za swoje akcje zapłacili kiedyś państwu grube miliardy złotych.