Dziś w moskiewskim sądzie prokurator zażądał 10 lat kolonii karnej o zaostrzonym reżimie dla Aleksieja Ulukajewa byłego wiceprezesa banku centralnego a potem ministra gospodarki. Został on oskarżony o przyjęcie łapówki 2 mln dol. za zgodę na przejęcie koncernu Baszneft przez Rosneft. Główny i jeden z dwóch świadków oskarżenia prezes Rosneft Igor Sieczin (miał wręczyć łapówkę) w ogóle nie stawił się w sądzie, pomimo wielokrotnych wezwań.

To nie przeszkodziło prokuratorowi domagać się też zwrotu Sieczinowi 2 mln dol. oraz pozbawienia byłego ministra wszystkich nagród odznaczeń i przywilejów. Wcześniej adwokat Igora Sieczina ogłosił, że prezes do końca roku nie pojaw się w sądzie bo ma „napięty grafik".

Obrona Ulukajewa poprosiła o oswobodzenie go od wszelkich oskarżeń, które nie zostały udowodnione. Ulukajew nie mógł domagać się łapówki za coś na co nie miał wpływu. A prywatyzacja Basznieft nie wchodziła w zakres jego kompetencji - podnosili adwokaci.

Sprawa od początku przypominała Proces Franza Kafki. Główny świadek się nie pojawił, oskarżenia brzmiały absurdalnie sąd był całkowicie bierny. Eksperci podkreślali, że 2 mln dol. to łapówka jaką w Rosji bierze od małego biznesu funkcjonariusz policji np. za zatuszowanie dochodzenia. Na wyższych szczeblach władzy kwoty w teczkach są dużo, dużo większe.