Będzie nowy napęd dla B+R

Dotąd wzrost prac badawczo-rozwojowych w Polsce był zasługą funduszy UE i inwestycji firm zagranicznych.

Publikacja: 22.10.2017 19:29

Będzie nowy napęd dla B+R

Foto: 123RF

Przedsiębiorstwa działające w Polsce, z wydatkami na inwestycje w prace badawczo-rozwojowe (B+R) na poziomie 0,47 proc. PKB, plasują się dopiero na 20. miejscu wśród 28 państw Unii Europejskiej. O tym, jak słaby to wynik może świadczyć fakt, że średnie nakłady unijnych firm na B+R były prawie trzy razy większe niż w naszym kraju.

Niemniej, od wejścia Polski do UE w 2004 r. nasze firmy co roku coraz więcej inwestują w B+R. W 2004 r. ich nakłady na B+R wyniosły 0,16 proc. PKB, a dzisiaj ten poziom jest już trzykrotnie wyższy. Większość tego wzrostu to zasługa funduszy unijnych, które wspierały firmy w ich decyzjach dotyczących inwestycji w działalność badawczo-rozwojową, a także inwestycji w B+R firm z kapitałem zagranicznym.

– Bez tych dwóch czynników zapewne nasze związki z innowacjami byłyby dużo słabsze niż są – ocenia Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Nowe, wyższe ulgi

Eksperci podkreślają, że ów napęd dla B+R już się wypala i potrzebny jest alternatywny motor wzrostu.

– Fundusze unijne będą wspierać inwestycje firm w innowacje i B+R do 2022 r., uwzględniając okres ich rozliczania. Co do przyszłości można zakładać, że pieniędzy europejskich będzie mniej i na pewno będą znacznie trudniej dostępne. Dlatego tak ważne jest stworzenie rozwiązań krajowych, które zbudują środowisko sprzyjające inwestycjom w B+R – twierdzi Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek.

Takie regulacje wprowadzić ma nowa ustawa o innowacyjności. Wiceminister nauki Piotr Dardziński wyjaśnia, że zasadniczą jej ideą jest uczynienie współpracy naukowców i biznesmenów opłacalną. – To musi być biznes zarówno dla nauki, jak i biznesu – zaznacza.

Przyjęty na początku października przez Radę Ministrów projekt ustawy ma zwiększyć zainteresowanie przedsiębiorstw inwestycjami w B+R. Planowane przepisy mają spowodować, że wzrosną odliczenia z tytułu ulgi na B+R do 100 proc. kosztów kwalifikowanych, niezależnie od wielkości firmy (dzisiaj obowiązuje ulga w wysokości 50 proc. kosztów osobowych dla wszystkich firm oraz 50 proc. pozostałych kosztów kwalifikowanych dla MŚP, a 30 proc. dla dużych firm). Co ważne, prawo do ulgi na B+R będą miały także firmy działające w specjalnych strefach ekonomicznych (ale od działalności B+R prowadzonej poza SSE).

Ulga podatkowa na prace badawczo-rozwojowe funkcjonuje w Polsce od 2016 r. Jest ona dostępna zarówno dla podatników płacących podatek dochodowy od osób fizycznych, jak i od osób prawnych. Zastąpiła ulgę na nabycie nowych technologii w celu zwiększenia wydatków przedsiębiorstw na prace B+R.

Instrument ten ma pobudzić innowacyjność polskich firm. W 2016 r. z ulgi skorzystało stosunkowo niewiele przedsiębiorstw (206 podatników CIT). Jak tłumaczy Bartosz Igielski, menedżer w zespole ds. ulg i dotacji w KPMG w Polsce, firmy te wykazały zaledwie 202 mln zł odliczeń.

– Można zakładać, że mała popularność ulgi na prace B+R była spowodowana niewielką wiedzą na temat tego instrumentu oraz stosunkowo niską kwotą odliczenia, wynoszącą od 10 do 30 proc. kosztów prac B+R – komentuje Igielski.

Jego zdaniem, ze względu na podwyższenie odliczeń za 2017 r. do maksymalnie 50 proc., w tegorocznych zeznaniach podatkowych będzie można spodziewać się już jednak wyższych kwot. Jak zaznacza, w związku z tym, że od 2018 r. odliczenie ma sięgnąć 100 proc., pojawi się poważna zachęta do prowadzenia prac B+R.

Pobudzić wydatki B+R

Pozostałe zmiany planowane do wprowadzenia od 1 stycznia 2018 r. obejmują zmianę definicji kosztów wynagrodzeń, umożliwienie odliczania kosztów umów zleceń i umów o dzieło zawartych z osobami fizycznymi, a także dodanie kategorii kosztów obejmujących nabycie sprzętu laboratoryjnego niebędącego środkiem trwałym. Od nowego roku z ulgi będą także mogli korzystać przedsiębiorcy prowadzący działalność na terenie specjalnej strefy ekonomicznej (na podstawie zezwolenia w odniesieniu do tych kosztów nieuwzględnionych w kalkulacji dochodu zwolnionego z podatku na podstawie zezwolenia).

Projekt ustawy proponuje też zniesienie podwójnego opodatkowania funduszy kapitałowych w latach 2018–2023.

– Szkoda, że projektodawcy nie zdecydowali się w tym przypadku na trwałe rozwiązanie problemu podwójnego opodatkowania inwestorów wspierających projekty B+R poprzez fundusze kapitałowe – zaznacza główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Eksperci wskazują, że w projekcie brakuje tzw. innovation box, czyli obniżonej stawki podatku dochodowego albo zwolnienia podatkowego od dochodów ze sprzedaży praw własności intelektualnej (IP). Większość krajów UE takie rozwiązanie już ma (np. Węgry opodatkowują takie dochody stawką w wysokości 4,5 proc.). Zdaniem Małgorzaty Starczewskiej-Krzysztoszek, bez tego trudno będzie zachęcać firmy do lokowania w Polsce na stałe działalności badawczo-rozwojowej.

Mimo to analitycy uważają, że wydatki na prace B+R będą w Polsce rosły. Sprzyjać temu ma nowelizacja przepisów dotyczących centrów badawczo-rozwojowych.

– Do tej pory nie były one zbyt popularne wśród przedsiębiorców, bo obecnie działa 41 takich centrów. Jeśli zmiany w przepisach zostaną wprowadzone, to można oczekiwać dużego wzrostu liczby CBR, także z uwagi na obniżenie progu obrotów, od którego taki status można uzyskać – wskazuje Bartosz Igielski.

Nie mamy pola manewru

Cel, który postawiła sobie Polska, to 1,7 proc. wydatków na B+R w relacji do PKB do 2020 r. Zostały nam jeszcze trzy lata do jego realizacji.

Gdyby nakłady na B+R rosły w Polsce w latach 2017–2020 w takim tempie, jak w latach 2012–2015 (wzrost z 0,88 proc. PKB do 1 proc. PKB), to w 2020 r. osiągniemy poziom 1,15 proc. PKB, a nie 1,7 proc.

– To mało. Tym bardziej że świat się cyfryzuje, robotyzuje, dzięki nowym technologiom informatycznym dynamicznie rozwija się gospodarka współdzielenia. Te zmiany nie pozostawiają pola manewru. Musimy inwestować w innowacje – podkreśla główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

I wedle założeń przyszłej ustawy tak się będzie działo. Dzięki tym przepisom w ciągu siedmiu lat ma powstać bowiem 1,5 tys. startupów.

Autorzy projektu przewidują również duży potencjał wzrostu zatrudnienia w sferze B+R. Trudno, by było inaczej, skoro współczynnik zatrudnienia w tym sektorze na 1000 osób aktywnych zawodowo osiągnął w Polsce w 2013 r. wartość zaledwie 5,4, podczas gdy średnia w UE to 12,6.

Druga ustawa o innowacyjności

Rząd dwa tygodnie temu przyjął projekt tzw. drugiej ustawy o innowacyjności, która wprowadza istotne zmiany podatkowe. Dzięki tym przepisom zwiększone zostaną ulgi badawczo-rozwojowe (w przypadku centrów B+R sięgną do 150 proc.), a także będzie rozszerzony katalog kosztów kwalifikowanych do ulgi B+R (dotyczy środków innych niż trwałe oraz form zatrudnienia innych niż umowa o pracę). Wydłużony zostanie ponadto do 2023 r. okres wyłączenia tzw. podwójnego opodatkowania spółek kapitałowych i komandytowo-akcyjnych, zaangażowanych w B+R.

Planowana ustawa poszerzy zatem katalog rozwiązań wdrożonych tzw. małą ustawą o innowacyjności, która m.in. zwiększyła do 50 proc. ulgę podatkową, zniosła na stałe podatek dochodowy od aportu własności intelektualnej i przemysłowej, a także wydłużyła z trzech do sześciu lat możliwość odliczenia kosztów na działalność B+R i usunęła ograniczenia czasowe, w jakim twórcom wynalazków przysługują udziały w korzyściach z komercjalizacji.

Opinia

Eugene Kandel, dyrektor generalny Startup Nation Central

Potrzeba jest matką wynalazków. I właśnie potrzeba była motorem napędowym budowy innowacyjnych gospodarek większości państw. Ale nie Izraela.

O naszej innowacyjności nie decydowały zwykłe potrzeby, lecz kwestie egzystencjalne, co wynika z naszej historii. Kraj powstał w XX w. głównie dzięki uchodźcom z Europy. Nie było tu jednak bogatych zasobów naturalnych, w tym wody, ani zbyt przyjaznych sąsiadów. Musieliśmy odnaleźć się w takich warunkach i przetrwać. Gdybyśmy nie rozwiązali tych problemów, dziś Izraela by nie było na mapie. W ten sposób zaczęła się nasza droga od potrzeb egzystencjalnych do innowacyjnych rozwiązań. A mogliśmy nią iść dzięki kulturze innowacji, która kształtowała naród przez tysiąclecia. Od zawsze musieliśmy przystosowywać się do nowych warunków życia. Proszę sobie wyobrazić imigranta z polskiej wsi, który w latach 20. trafił do dzisiejszego Izraela i próbował przetrwać w całkowicie nowym środowisku. Umiejętność adaptacji i szybkiej identyfikacji nadchodzących zmian okazała się niezwykle pomocna. Nauczyła nas porażek i uodporniła na nie. To ważne, ponieważ porażki w ogóle są niezbędne do tego, by próbować tworzyć nowe rozwiązania.

Izrael miał np. na początku problemy z produkcją energii. To spowodowało, że jako pierwsi – już w latach 50. – wykorzystaliśmy do tego celu panele solarne. Mieliśmy również kłopot z dostępnością mleka. Natura tak stworzyła krowy, że te – gdy jest gorąco – mleka nie dają. Nic dziwnego więc, że najwięcej produkuje się go w regionach północnych globu. Na pustynnych terenach Izraela nie było pastwisk ani warunków sprzyjających krowom, musieliśmy więc rozwiązać następny problem. Należało stworzyć specjalne warunki w oborach. Dziś izraelskie krowy, precyzyjnie monitorowane przez komputery, są rekordzistkami w mleczności, a Izrael słynie z najlepszej jakości tego produktu. Podobnie było z rolnictwem. Aby cokolwiek rosło na tych nieżyznych glebach, agrokultura musiała postawić na innowacje.

Takie były początki innowacyjności izraelskiej gospodarki. W ostatnich dekadach napędziła ją jednak zupełnie nowa fala – niezwiązana z potrzebami egzystencjalnymi, ale m.in. zamówieniami ze strony armii. W ten sposób wiele technologii powstałych na potrzeby militarne zostało zaadaptowanych do rozwiązań cywilnych. Dziś Izrael to lider innowacji. Jesteśmy trzecią najbardziej innowacyjną gospodarką na świecie po Szwajcarii i USA. Mamy ponad 5,5 tys. firm, które wdrażają nowatorskie rozwiązania, a tutejszy ekosystem startupowy należy do najbardziej rozwiniętych. Wystarczy powiedzieć, że na każde 1,6 tys. mieszkańców Izraela przypada jeden startup, a inwestycje funduszy VC w 2016 r. sięgnęły tu 4,5 mld dol., co plasuje nas pod względem nakładów jedynie za USA i Chinami. Jednak, gdy przeliczymy już te kwoty na liczbę mieszkańców, okaże się, że uzyskamy najwyższy wskaźnik – 517 dol. per capita. To aż dwa i pół razy większe nakłady VC niż w przypadku drugich pod tym względem w rankingu Stanów Zjednoczonych.

Wystąpienie prof. Kandela miało miejsce 25 października podczas Climate Launchpad na Cyprze.

Przedsiębiorstwa działające w Polsce, z wydatkami na inwestycje w prace badawczo-rozwojowe (B+R) na poziomie 0,47 proc. PKB, plasują się dopiero na 20. miejscu wśród 28 państw Unii Europejskiej. O tym, jak słaby to wynik może świadczyć fakt, że średnie nakłady unijnych firm na B+R były prawie trzy razy większe niż w naszym kraju.

Niemniej, od wejścia Polski do UE w 2004 r. nasze firmy co roku coraz więcej inwestują w B+R. W 2004 r. ich nakłady na B+R wyniosły 0,16 proc. PKB, a dzisiaj ten poziom jest już trzykrotnie wyższy. Większość tego wzrostu to zasługa funduszy unijnych, które wspierały firmy w ich decyzjach dotyczących inwestycji w działalność badawczo-rozwojową, a także inwestycji w B+R firm z kapitałem zagranicznym.

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły