MON: Caracal przegrał, bo Airbus Helicopters oferował za słaby offset

Francuski koncern analizuje sytuację i na razie nie komentuje decyzji obecnych polskich władz.

Aktualizacja: 06.10.2016 08:02 Publikacja: 05.10.2016 19:26

Caracal przegrał, bo Airbus Helicopters oferował za słaby offset – twierdzi MON

Caracal przegrał, bo Airbus Helicopters oferował za słaby offset – twierdzi MON

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Zeszłoroczna decyzja rządu PO–PSL w sprawie wyboru caracali w przetargu na śmigłowce wsparcia pola walki od początku nie podobała się obecnemu ministrowi obrony narodowej Antoniemu Macierewiczowi. Ale, jak zapewnia resort, to nie zastrzeżenia szefa MON do kontraktu na 50 helikopterów dla Airbusa przyznanego z pominięciem dwóch istniejących w kraju zakładów produkujących śmigłowce zdecydowały o skreśleniu caracali.

– Ubolewam, że Airbus Helicopters nie sprostał naszym oczekiwaniom kompensacyjnym – mówił „Rz" Bartosz Kownacki, wiceszef MON nadzorujący wojskowe zakupy.

Wiceminister zapewniał, że rząd negocjował z francuskim partnerem umowę offsetową w dobrej wierze. – Choć, to prawda, że wysoko podnieśliśmy poprzeczkę. Jednak to Francuski partner nie spełnił wcześniejszych obietnic dotyczących przemysłowych inwestycji – mówił Kownacki.

Wiceminister twierdzi, że MON dokona teraz wnikliwej analizy rzeczywistych śmigłowcowych potrzeb armii i oczywiście możliwości ich zaspokojenia. – Sama decyzja ministra gospodarki o odrzuceniu propozycji offsetowych związanych z caracalami powinna być pouczającym sygnałem dla innych koncernów, które próbują w Polsce sprzedawać uzbrojenie. Poważnie traktujemy kwestie przemysłowych deklaracji i zobowiązań zagranicznych partnerów – ostrzega Kownacki.

Wyborcze obietnice

Z takim finałem śmigłowcowego przetargu dekady nie może się pogodzić Czesław Mroczek, wiceszef resortu obrony ds. modernizacji armii w rządzie PO–PSL: – Decyzja Antoniego Macierewicza działa na szkodę sił zbrojnych. Nowe śmigłowce wsparcia powinny szybko zasilić wojsko, bo od tego zależy zwiększenie mobilności żołnierzy. Były wiceminister obrony narodowej, a obecnie poseł opozycji, przyznaje, że spodziewał się takiej decyzji Antoniego Macierewicza. – To nie potrzeby armii zdecydowały o ostatecznym rozstrzygnięciu, ale konieczność spełnienia wyborczych obietnic Prawa i Sprawiedliwości składanych w śmigłowcowych zakładach w Świdniku i Mielcu w czasie kampanii wyborczej – ocenia Czesław Mroczek.

Przegrany w ubiegłorocznym przetargu PZL Świdnik, dziś własność włoskiej zbrojeniowej korporacji Leonardo, nie chce komentować decyzji rządu. – Analizujemy sytuację i czekamy na posunięcia MON – ucina rozmowę Mieczysław Majewski, prezes świdnickiej spółki, która w konkursie oferowała swój najnowszy śmigłowiec AW 149, ale w ocenie ówczesnego MON odpadła, bo nie spełniła wymagań.

O gotowości do ekspresowych dostaw śmigłowców Black Hawk, jeśli w przyszłym rozdaniu na nie zdecyduje się armia, zapewnia natomiast zarząd PZL Mielec/Sikorsky (dziś w składzie amerykańskiego Lockheed Martin).

Konieczne oszczędności

Eksperci wątpią jednak, czy resort Antoniego Macierewicza będzie się spieszył z otwarciem nowego, śmigłowcowego rozdania. MON już dawno dokładnie policzył miliardy potrzebne do zrealizowania wielkiego programu modernizacji technicznej sił zbrojnych. Z tych rachunków wynika, że w budżecie państwa brakuje pieniędzy na najbardziej ambitne i kosztowne przedsięwzięcia. – Priorytetem, jak się wydaje, jest w najbliższych latach zbudowanie rakietowej tarczy, bo bez osłony z powietrza i zapewnienia bezpieczeństwa wojskom i ośrodkom decyzyjnym w kraju, zbrojenie lądowej armii nie ma sensu – mówi Jerzy Gruszczyński, szef pisma „Lotnictwo Aviation International".

Tyle że sama budowa rakietowej tarczy powietrznej „Wisła" to wydatek rzędu 50 mld zł. W opinii analityków armia najprawdopodobniej zrezygnuje w najbliższych latach z zakupu dużej floty helikopterów wsparcia, a oszczędności pozwolą przyspieszyć wyposażanie armii w bardziej dziś potrzebne śmigłowce uderzeniowe.

MON zdecyduje się jedynie więc na uzupełniający import nowoczesnych maszyn, np. dla sił specjalnych. Niewykluczone, iż oferta dostaw ok. 10 caracali mogłaby wówczas trafić do... Airbus Helicopters i przy okazji udobruchać Francuzów.

Opinia

Janusz Zakręcki, prezes PZL Mielec/Sikorsky Lockheed Martin

Jeśli MON zdecydowałby o wyborze naszych helikopterów, PZL Mielec gwarantuje szybką dostawę śmigłowców – pierwszy Black Hawk wyprodukowany w kraju mógłby trafić do służby w niespełna rok.

PZL oferują śmigłowiec w pełni uzbrojony, w tym w broń przeciwpancerną, co zaspokaja pilną potrzebę operacyjną Wojska Polskiego. To helikopter wsparcia bojowego, ale odpowiednio wyposażony może pełnić siedem innych funkcji. Lockheed Martin i Sikorsky są w pełnej gotowości, by blisko współpracować z polskim przemysłem, aby zapewnić śmigłowcom serwis przez cały czas ich służby.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: z.lentowicz@rp.pl

Zeszłoroczna decyzja rządu PO–PSL w sprawie wyboru caracali w przetargu na śmigłowce wsparcia pola walki od początku nie podobała się obecnemu ministrowi obrony narodowej Antoniemu Macierewiczowi. Ale, jak zapewnia resort, to nie zastrzeżenia szefa MON do kontraktu na 50 helikopterów dla Airbusa przyznanego z pominięciem dwóch istniejących w kraju zakładów produkujących śmigłowce zdecydowały o skreśleniu caracali.

– Ubolewam, że Airbus Helicopters nie sprostał naszym oczekiwaniom kompensacyjnym – mówił „Rz" Bartosz Kownacki, wiceszef MON nadzorujący wojskowe zakupy.

Pozostało 87% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Bruksela zmniejszy rosnącą górę europejskich śmieci. PE przyjął rozporządzenie
Biznes
Niedokończony obraz Gustava Klimta sprzedany za 30 mln euro
Biznes
Ozempic może ograniczyć picie alkoholu i palenie papierosów
Biznes
KGHM rozczarował. Mniej produkuje i sprzedaje
Biznes
Majówka 2024 z zaciśniętym pasem. Większość Polaków zostanie w domu