– Było kilka powodów do takiego posunięcia. Najważniejszy jest taki, że w Polsce firma ma swój największy europejski zakład produkcyjny i wokół niego koncentruje obecne plany rozwojowe – mówi Hou Yubo, wiceprezes ds. kadrowych i relacji społecznych w LiuGong Machinery Poland. W środę w obecności ambasadora Chin Xu Jiana chińscy właściciele podkarpackich zakładów podkreślali, że dokonują symbolicznego przesunięcia biznesu bliżej odradzającego się Nowego Jedwabnego Szlaku.
Podczas wczorajszej uroczystości przeniesienia siedziby Liugong Europe z holenderskiego Almere nad Wisłę menedżerowie chińskiego potentata (spółka należy do grona kilkunastu największych firm produkujących maszyny budowlane i drogowe w skali świata, zatrudnia 10 tys. pracowników, a jej roczne przychody to równowartość 8 mld zł) przyznali, że w ciągu minionych lat nie wszystko w zakładach w Stalowej Woli toczyło się w myśl optymistycznych założeń inwestorskich. Do 2016 roku podkarpackiej firmie ani razu nie udało się wyjść ponad kreskę.
– Nawet w trudnych chwilach nie zapominaliśmy jednak, że zatrudniając 1050 fachowców, jesteśmy największym pracodawcą w regionie i pełnimy w mieście ważną rolę społeczną – zapewnia wiceprezes Hou Yubo.
Przyznaje, że wymagania rynku i realia produkcyjne zmuszają LiuGong do zasadniczych reform.
Restrukturyzacja nie wszystkim się jednak podoba. Przedstawiciele załogi podkarpackiej spółki, którzy chcą zachować anonimowość, przypominają, że na początku obecnej dekady przejęcie cywilnej części Huty Stalowa Wola za niemal 300 mln zł było największą chińską inwestycją w Polsce, a wejściu chińskiego kapitału towarzyszyły ogromne oczekiwania. Inwestycja miała otworzyć drogę do ekspansji gospodarczej w naszym kraju przedsiębiorców z Państwa Środka i otworzyć drogę w świat oraz nowe perspektywy dla koparek i spychaczy HSW. Teraz rzeczywistość sprowadza ludzi na ziemię.