83-letni biznesmen, który jest szefem głównego udziałowca grupy Jeronimo Martins (JM), zaznaczył, że prowadzi na terenie swojej ojczyzny inwestycje tylko z pobudek patriotycznych. Wskazał, że JM rozwija się dzięki operacjom w Polsce oraz w Kolumbii.
"Nie widzę dobrych okazji do inwestowania w Portugalii na obszarze dóbr konsumpcyjnych. (...) Gdybym nie był Portugalczykiem nigdy bym tu nie zainwestował" - stwierdził Soares dos Santos, wskazując, że problemem są m.in. trudności w uzyskiwaniu kredytów bankowych.
Założyciel Biedronki zaznaczył, że w Portugalii jest także zbyt dużo obciążeń podatkowych dla przedsiębiorców, detaliści pracują na niskich marżach, a kadra pracownicza jest mało elastyczna.
Soares dos Santos wskazał Polskę jako kraj, który mógłby stać się miejscem kolejnej inwestycji grupy Volkswagen, gdyby ta postanowiła opuścić Portugalię. Odniósł się tym samym do sierpniowego strajku i żądań pracowniczych odnośnie poprawy warunków pracy w należącej do niemieckiego producenta pojazdów fabryce Autoeuropa w Palmeli.
"Nie zdziwiłbym się gdyby Volkswagen (...) zrezygnował z inwestowania w Portugalii. Albo rozwiąże problem szybko, tak jak zresztą chcieliby Niemcy, albo pojawi się ryzyko, że produkcja ta zostanie przeniesiona do Polski, Włoch lub do innego kraju. Ludzie muszą zrozumieć, że aby przyciągnąć inwestycje muszą być elastyczni", dodał.