Widzimy, że tempo wzrostu rynku słabnie

Nie notujemy tak spektakularnych wzrostów frekwencji, czy średniej ceny jak w ubiegłym roku. W ostatnich latach były w Orbisie, podobnie jak w całej branży, jednocyfrowe, ale bliskie 10 proc. Nie mogą one rosnąć w takim tempie w nieskończoność – mówił Pawłowi Rożyńskiemu w programie #RZECZoBIZNESIE wiceprezes Orbisu.

Publikacja: 19.09.2017 17:54

Widzimy, że tempo wzrostu rynku słabnie

Foto: rp.pl

 

Padnie w tym roku kolejny rekord w polskich hotelach pod względem przychodów i liczby klientów?

Tak, jeżeli nie nastąpi nic nieprzewidywanego w ostatnich miesiącach roku.

Wzrost będzie równie efektowny, jak w ostatnich latach?

To już nie jest oczywiste. Widzimy, że tempo wzrostu słabnie. Nie notujemy tak spektakularnych wzrostów frekwencji, czy średniej ceny jak w ubiegłym roku. W ostatnich latach były w Orbisie, podobnie jak w całej branży, jednocyfrowe, ale bliskie 10 proc. Nie mogą one rosnąć w takim tempie w nieskończoność. Ten boom trwa już kilka lat.

Co go napędza?

Powodów jest kilka. Mamy do czynienia z dynamicznym rozwojem infrastruktury transportowej, więc łatwiej podróżuje się po Polsce. Poza tym oferta miast jest coraz lepsza i napędza ruch turystyczny w weekendy.

Jest pan 26 lat w zarządzie Orbisu, 38 lat w branży. Pamięta Pan lepsze lata dla hotelarzy?

Pamiętam lata 80. kiedy frekwencje były ponad 100 proc., ale to była inna gospodarka, nie oparta na wolnym rynku. Początek lat 90. to lata, kiedy nie było jeszcze w Polsce hoteli zagranicznych, poza Marriottem w Warszawie. Marże były wtedy wyższe niż obecnie, ale też inflacja była bardzo wysoka. Mieliśmy do czynienia ze słabą infrastrukturą podróżniczą. Polska się otwierała, więc mieliśmy dużo gości biznesowych w hotelach. Normalność przyszła po 2000 r., a zwłaszcza po 2012 r. Teraz mamy do czynienia z dojrzałym rynkiem hotelowym.

Kto odwiedza wasze hotele?

Jesteśmy zlokalizowani głównie w dużych miastach, więc od poniedziałku do piątku są to w dużej mierze goście biznesowi. Na wzrost ich liczby wpływają również nowe centra kongresowe, które powstały w miastach takich, jak np. Katowice i Kraków. W tym segmencie notujemy też wyższe marże. Ale od piątku do poniedziałku hotele musimy wypełnić turystami. Bardzo nam pomagają oferty sportowe i kulturalne organizowane przez miasta.

Polacy chętniej wydają pieniądze na pobyty hotelowe dzięki temu, że więcej zarabiają, mają stałą pracę i czują się pewniej?

Też, ale również względy bezpieczeństwa spowodowały, że część Polaków nie wyjeżdża za granicę, zwłaszcza do Tunezji, Egiptu czy Turcji.

Ile potrwa jeszcze ten boom? W końcu nic nie trwa wiecznie.

Trudno wróżyć. Żyjemy w niespokojnych czasach i nagłe wydarzenia mogą spowodować zmianę popytu na usługi hotelowe wśród turystów. Również klienci biznesowi w czasach dekoniunktury rezygnują z podróży służbowych i tną koszty. Branża hotelowa jest bardzo silnie związana ze wskaźnikiem wzrostu PKB. Przy wyhamowaniu gospodarki natychmiast to odczuwamy, bo firmy zaczynają oszczędzać i ograniczać koszty, najpierw na podróże służbowe i szkolenia. Jednak nic w tej chwili nie wskazuje, żebyśmy mieli spowolnienie w dwuletnim horyzoncie.

Czy w Polsce brakuje jeszcze miejsc hotelowych?

Są miejsca i okresy w roku, kiedy miejsc brakuje. W okresie letnim, kiedy ludzie jadą na urlopy, w pasie wybrzeża Morza Bałtyckiego trudno znaleźć miejsce, zwłaszcza w dobrej cenie. Wtedy można powiedzieć, że brakuje miejsc dobrej jakości, w przystępnej cenie.

Nowe hotele szybko się zwracają?

Jeżeli nakłady inwestycyjne na budowę hotelu zwracają sie w ciągu 10 lat, to jest dobrze.

Rynek jest mocno podzielony. Mamy hotele luksusowe, butikowe, budżetowe, resortowe... Które z nich najszybciej się rozwijają?

Paradoksalnie rozwijają się mniej więcej równomiernie, może z wyjątkiem segmentu luksusowego. Zależy to od konkretnej lokalizacji, i rozwoju lokalnego rynku hotelowego np. nad morzem będzie przybywać hoteli pobytowych i SPA, a w miastach jak Kraków czy Warszawa – hoteli biznesowych.

Sharing economy i wynajem prywatnych pokoi dla turystów za pośrednictwem takich firm jak AirBnB to poważne zagrożenie dla branży?

Tak. Uważamy, że każdy ma prawo być na rynku i działać w ramach obowiązujących przepisów, ale powinny one być równe dla wszystkich: takie same podatki, wymogi bezpieczeństwa, wymogi dotyczące rejestracji gości itp. Dzisiaj tak nie jest.

Mimo mnogości formatów hotelowych jest szansa, że pojawią się nowe?

Mamy dzisiaj bardzo duże zróżnicowanie ofert, ale ciągle niewystarczające. Na rynek wchodzi nowa generacja gości, którzy mają nieco inne oczekiwania dotyczące hoteli. Chcą spędzać czas we wspólnej, przyjaznej przestrzeni, mieć stały dostęp do szybkiego Internetu, kontakt z lokalnymi gośćmi i być szybko obsługiwani, z wykorzystaniem nowoczesnych technologii. Nie chcę powiedzieć, że za 2 lata będziemy wchodzili do hotelu i bez kontaktu z recepcją udamy się wprost do pokoju, korzystając z urządzenia mobilnego, ale obsługa gości idzie w tym kierunku.

Co z punktu widzenia klientów jest najważniejsze?

Emocje, doznania, nowe doświadczenia, dlatego relacje, które budują się między ludźmi w hotelu, zarówno podczas obsługi jak też w przestrzeniach wspólnych dla gości nabierają coraz większego znaczenia. To są te emocje, o których mówiłem.

Standaryzacja czy indywidualizacja?

Spośród wszystkich marek Accoru, które Orbis wprowadził w Polsce i w Europie Wschodniej dwie są ściśle standaryzowane: Ibis i Novotel. Pokoje w tych hotelach wyglądają prawie tak samo. Od niedawna wprowadziliśmy aranżację pokoju, która jest wykonywana przez pracowników hotelu. Nazywamy to „My room". Goście bardzo chwalą sobie te zindywidualizowane pomysły i chcą być zakwaterowani w tych pokojach podczas kolejnego pobytu. Goście nie lubią sztampy, chcą mieć bardziej zróżnicowane wnętrza, w których przebywają. Szukają i oczekują nowości.

W ostatnich latach większość hoteli w Polsce wpadła w tarapaty. Dzięki koniunkturze, która ma miejsce stanęły na nogi?

Na pewno koniunktura pomaga. Nie tylko hotele najlepszych kategorii, czy o najlepszym standardzie usług są popularne. Goście w poszukiwaniu noclegu skłonni są zaakceptować gorszy pokój, ponieważ muszą gdzieś przenocować. Sytuacja taka pomaga hotelom, które nie poradziłyby sobie gdyby nie dobra koniunktura. Działają tu – jak wszędzie – prawa rynku.

Grupa Orbis korzysta z boomu hotelowego?

Korzystamy w dwójnasób. Wyniki mamy coraz lepsze, dzięki temu, że frekwencje i średnie ceny w naszych hotelach są wyższe. Ale to nam również pozwala nam się bardzo dynamicznie rozwijać. W tej chwili mamy podpisanych 40 umów na nowe hotele, o łącznej liczbie 5000 pokoi, które wejdą do eksploatacji w ciągu najbliższych 3 lat. Są to głównie umowy franczyzy, ale mamy też własne projekty inwestycyjne w Warszawie, Szczecinie, Gdańsku i w Wilnie. Poszukujemy lokalizacji w 7 największych miastach w Polsce, w których chcemy inwestować pieniądze spółki.

Z drugiej strony porządkujemy nasze portfolio hotelowe. Hotele, które są położone w mniejszych miejscowościach, zbywamy z zachowaniem marki. Rozwój jest bardzo dynamiczny, bo czujemy koniunkturę i chcemy wykorzystać sprzyjający czas na inwestycje w nowe hotele. Rynek się rozwija, infrastruktura się rozwija, więc jest miejsce dla nowych hoteli.

Na dniach podpisaliście umowę na dwa hotele w Mariborze w Słowenii. Ekspansja zagraniczna będzie nabierała tempa?

W 2015 r. przejęliśmy od naszego większościowego akcjonariusza Accor 38 hoteli w krajach Europy Wschodniej jak m.in. Węgry, Czechy, Rumunia, Słowacja, Bułgaria. Mamy podpisaną umowę na wyłączność z Accorem na ich marki w 16 krajach Europy Wschodniej. Niektóre rynki są jeszcze nienasycone, zwłaszcza te relatywnie duże jak np. Rumunia. Obserwujemy tam stabilny wzrost PKB. Nie ma więc dużego ryzyka w podpisywaniu kolejnych umów franczyzy lub zarządzania. Ponadto, poza Polską również inwestujemy nasze pieniądze. Budujemy w tej chwili hotel ibis w Wilnie, finansując go z naszych środków.

W Juracie ma powstać 5 gwiazdkowy hotel MGallery by Sofitel. Kusi was segment hoteli wysokich kategorii?

Kusi, ale nie we wszystkich lokalizacjach. Pamiętajmy, że koszty budowy hotelu 5 gwiazdkowego nie są takie same, jak hotelu klasy ibis czy Novotel.

Ale później wyższe marże?

To zależy. Również koszty eksploatacji znacznie się różnią, więc 5 gwiazdkowy hotel musi odpowiadać potrzebom rynku i utrzymać odpowiednio wysokie ceny dla zapewnienia rentowności. Wymogi gości są wyższe. Hotele wyższej klasy niekoniecznie mają wyższe marże i szybsze zwroty z inwestycji.

Mówi się, że biznes hotelowy jest to jeden z najtrudniejszych biznesów świata. Na co zwracać uwagę, wchodząc w taki biznes?

Jeżeli ktoś myśli o budowie hotelu, powinien sobie zadać podstawowe pytanie: dla kogo to ma być hotel. Ważny jest charakter lokalnego rynku, jego dostępność komunikacyjna, atrakcje turystyczne w miejscu i okolicy, dostęp do rynku pracy i wiele innych. Celem podróży gości na ogół nie jest sam hotel. Powodem jest najczęściej załatwienie spraw prywatnych lub służbowych, udział w wydarzeniach sportowych itp. Inwestorzy często zapominają o tym i przystępują do projektowania bez odpowiednich analiz. Inwestycja hotelowa wymaga bardzo intensywnych nakładów, a błędy popełnione na początku mają negatywny wpływ na działalność hotelu podczas jego eksploatacji.

Padnie w tym roku kolejny rekord w polskich hotelach pod względem przychodów i liczby klientów?

Tak, jeżeli nie nastąpi nic nieprzewidywanego w ostatnich miesiącach roku.

Pozostało 98% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Czego boją się polscy przedsiębiorcy? Już nie niestabilności politycznej
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Biznes
Coraz więcej Rosji na Węgrzech. Gazprom jest głównym sponsorem Ferencváros
Biznes
Wielka debata o przyszłości lasów. Ekolodzy i Lasy Państwowe przy jednym stole
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Biznes
Konsument jeszcze nie czuje swej siły w ESG