Sergio Marchionne nie żyje. Wielkie wyzwania przed Fiatem

Jeden z najwybitniejszych menedżerów na świecie, były szef Fiat Chrysler Automobiles, Sergio Marchionne, zmarł w środę rano w klinice uniwersyteckiej w Zurichu. To koniec pewnej epoki.

Publikacja: 25.07.2018 21:00

?To w jaki sposób Marchionne uratował Fiata i Chryslera już jest najlepszym materiałem na finansoweg

?To w jaki sposób Marchionne uratował Fiata i Chryslera już jest najlepszym materiałem na finansowego thrillera - to zdanie Maxa Warburtona, analityka Bernsteina, wiele mówi o kunszcie menedźerskim byłego szefa FCA

Foto: Bloomberg

Jako pierwszy podał tę informację włoski dziennik „La Repubblica", ale szybko została potwierdzona przez fundusz Exor NV, holding należący do rodziny Agnellich, większościowych udziałowców FCA.

Stan zdrowia Marchionnego po operacji nowotworu umiejscowionego na barku gwałtownie pogorszył się w ostatnią sobotę. Od tego czasu jego funkcje życiowe podtrzymywała aparatura. Dlatego Exor już w sobotę zdecydował się na szybkie mianowanie nowego szefa FCA. Został nim Mike Manley, bliski współpracownika Marchionnego.

W opublikowanym tego dnia wieczorem komunikacie koncern poinformował, że „pojawiły się nieoczekiwane komplikacje podczas rekonwalescencji Sergio Marchionnego, a sytuacja znacznie się pogorszyła w ostatnich godzinach. W konsekwencji nie będzie on mógł wrócić do pracy".

Czytaj także: Wojna handlowa szkodzi FCA

Ostatnia deska ratunku

Wybrany na szefa wówczas jeszcze Fiat SPA w czerwcu 2004 roku Marchionne uratował włoski koncern. W 2009 roku połączył go z amerykańskim Chryslerem, który nie był w stanie wyjść z zapaści po kryzysie, i w 2014 roku jako Fiat Chrysler Automobiles wprowadził obie firmy na giełdę. W tym czasie ich wartość rynkowa wzrosła 10-krotnie.

Włoska kultowa marka, po szeregu prób ratowania, także mariażem z General Motors, była bliska bankructwa. Marchionne przejął firmę, która w 2003 r. miała stratę w wysokości 6 mld euro. Szybko doprowadził do rozwodu z GM, za który dostał rok później jakimś cudem od Amerykanów 2 mld dol. I zyskał we Włoszech status gwiazdy rocka. Zresztą tak się zachowywał. Dottore – jak mówią Włosi – dociskał do dechy gaz w swoim ferrari, płacił mandaty, miał prywatny samolot.

Podobnie postąpił w przypadku Chryslera, który skorzystał z pomocy państwa po kryzysie finansowym w 2008 roku. Wiadomo było, że jest w tam perełka – Jeep, która uratuje obydwie firmy i włoską, i amerykańską. I uratowała. FCA jest dzisiaj 7. koncernem motoryzacyjnym na świecie i nie ma ani jednego euro czy dolara długu.

Nie był on pierwszym, którego rodzina Agnellich wybrała na ratowanie rodzinnej firmy, za to pierwszym skutecznym. Zastąpił Giuseppe Morchio, który podał się do dymisji, kiedy rodzina Agnellich nie chciała mu dać pełnej władzy w koncernie – czyli tytułu prezesa i dyrektora generalnego po tym, jak na raka zmarł prezes Umberto Agnelli.

Był bezwzględny w tym, co robił, nie wahał się przed zwolnieniem tysięcy pracowników we Włoszech, ale też pod wpływem włoskiej polityki zdecydował o przeniesieniu produkcji rynkowego hitu – małego auta Panda z fabryki w Tychach pod Neapol, za co do dziś nie ma w Polsce najlepszej prasy.

Czytaj także: Nowy szef FCA nie będzie miał z górki

Człowiek w swetrze

Spełnił wszystkie obietnice poza jedną: że założy garnitur i krawat wtedy, kiedy Fiat znowu będzie miał zysk. Teraz już na pewno tego nie zrobi. Na wszystkich ważnych uroczystościach pojawiał się w grubszym, bądź cieńszym granatowym swetrze. „No dobrze, ze dwa razy musiałem założyć garnitur, ale naprawdę widziało mnie w nim tylko kilka osób" – opowiadał w jednym z kilku długich wywiadów udzielonych „Rzeczpospolitej". Pytany, czemu zawsze nosi sweter, nie ukrywał, że dorobił do tego legendę, ale tak naprawdę robi to z lenistwa. Bo musiałby codziennie zastanawiać się, jaki krawat dobrać do koszuli.

Sergio Marchionne urodził się we włoskim Chieti w Abruzzo, a kiedy miał 14 lat rodzina przeprowadziła się do Toronto. Zdobył wykształcenie ekonomiczno-finansowe, dostał paszport kanadyjski, ale pracować chciał w Europie. Zaczął od Deloitte&Touche, potem w Glenex Industries, następnie Lawson Group. Przeszedł do szwajcarskiej firmy Societe Generale de Surveillance, zajmującej się kontrolą jakości. Był także dyrektorem w szwajcarskim banku UBS.

Miał włoskie poczucie humoru i kanadyjski spokój i pragmatyzm, kiedy go potrzebował. I był obdarzony wielką umiejętnością skupienia na sobie uwagi nawet największej grupy ludzi. Ciął koszty, spłaszczając strukturę koncernu i ciągle szukał człowieka, który go zastąpi. Jakiś czas temu wydawało się, że będzie to Luca de Meo, „wykradziony" z Fiata przez Volkswagena prezes hiszpańskiej marki Seat. To matka Luki powiedziała Marchionnemu, żeby przywrócił na rynek „500". I Marchionne zrobił to w wielkim stylu.

Telefon w środku nocy

Pracował ciężko i tego samego wymagał od otoczenia. Jego najbliżsi współpracownicy nie ukrywali, że telefon od szefa w środku nocy nie jest niczym wyjątkowym. Maila od Marchionnego można było oczekiwać o każdej porze dnia i nocy, a on nie wyobrażał sobie, że odpowiedź nadejdzie w czasie dłuższym niż 5 minut. Jeśli nie nadeszła, drugiego maila już nie było, bo szef Fiata rezygnował ze współpracy.

Marchionne zachowywał się się tak, jakby nie miał rodziny, a ją miał. „Jestem złym ojcem, wiem o tym i mam fatalny charakter. Ale kiedyś odejdę na emeryturę i spróbuję się za to zabrać" – mówił mi podczas jednego z wywiadów.

Ostatni raz widziano Marchionnego publicznie 26 czerwca, kiedy podarował jeepa oddziałowi Karabinierów. Kilka dni później zgłosił się do szwajcarskiej kliniki na operację barku. Już z niej nie wyszedł.

Jako pierwszy podał tę informację włoski dziennik „La Repubblica", ale szybko została potwierdzona przez fundusz Exor NV, holding należący do rodziny Agnellich, większościowych udziałowców FCA.

Stan zdrowia Marchionnego po operacji nowotworu umiejscowionego na barku gwałtownie pogorszył się w ostatnią sobotę. Od tego czasu jego funkcje życiowe podtrzymywała aparatura. Dlatego Exor już w sobotę zdecydował się na szybkie mianowanie nowego szefa FCA. Został nim Mike Manley, bliski współpracownika Marchionnego.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Apple spółką wartościową? Rekordowe 110 miliardów dolarów na skup akcji
Biznes
Majówka, wakacje to czas złodziejskich żniw. Jak się nie dać okraść
Biznes
Poznaliśmy zwycięzców Young Design 2024! Już można zobaczyć ich projekty!
Biznes
Wada respiratorów w USA. Philips zapłaci 1,1 mld dolarów
Biznes
Pierwszy maja to święto konwalii. Przynajmniej we Francji
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił