Pomysł wspierają paryscy aktorzy, pisarze i zwykli mieszkańcy, dla których bistra to nieodzowny element "paryskiego sposobu na życie". Paryskie bistro jest tak ważne dla stolicy Francji jak Wieża Eiffla czy Luwr - przekonują inicjatorzy akcji.
Alain Fontaine, właściciel paryskiego bistro "Le Mesturet" i przewodniczący stowarzyszenia właścicieli podkreśla, że tu nie chodzi tylko o biznes, ale także o zachowanie specyficznych miejsc społeczno-kulturalnych miasta. - To miejsce multi-etnicznych, multi-religijnych i międzyklasowych spotkań - podkreśla, dodając, że do bistra przychodzą wszyscy i wszyscy są w nim równi.
Fontaine podkreśla, że prawdziwe paryskie bistro to nie jest zwykła restauracja. Oferuje "domowe dania" i przystępne ceny. Za kawę trzeba zapłacić tylko 1 euro, a za kieliszek wina 12 euro. Dużo taniej niż w restauracjach. Można tam zjeść śniadanie, obiad i kolację, albo wpaść tylko na kawę, lub kieliszek wina i małą przekąskę.
Kampania ratowania paryskich bistro i wpisania na listę UNESCO ma na celu przekonanie Ministerstwa Kultury, by zgłosiło oficjalnie wniosek do aktualizacji listy w 2020 roku.
Mimo że wydaje się, że są wszędzie, to w Paryżu funkcjonuje niespełna dwa tysiące bistr - pisze "The Telegraph". W sumie restauracji i bistr i kawiarni w stolicy Francji jest około 14 tysięcy. Tradycyjne bistra muszą ostatnio konkurować z lokalami sprzedającymi kanapki, sieciami fast food i restauracjami z egzotycznymi potrawami. Na dodatek młode pokolenie Francuzów nie chce przejmować lokali po rodzicach. Prowadzenie bistra oznacza pracę od siódmej rano do niemal północy i to siedem dni w tygodniu.