Porażka we własnym kraju nie musi oznaczać porażki w ogóle

Młode i innowacyjne firmy mają problem z internacjonalizacją działalności. Choć ekspansja nie może być celem samym w sobie, to skupienie się na rodzimym rynku może być pułapką, z której trudno się wydobyć – przestrzegają eksperci.

Aktualizacja: 12.07.2018 21:03 Publikacja: 12.07.2018 21:00

Porażka we własnym kraju nie musi oznaczać porażki w ogóle

Foto: Fotolia

Polska wciąż czeka na swojego jednorożca (startup, którego wycena przekracza 1 mld dol.). Tego typu firmy nie będą jednak w stanie powstać, jeśli koncentrują się wyłącznie na krajowym rynku. To problem, z którym mierzą się rodzime startupy. Ten negatywny trend zaczyna się jednak odwracać. Z danych fundacji Startup Poland wynika, że jeszcze w 2015 r. aż 60 proc. przedsiębiorstw czerpało mniej niż 10 proc. przychodów z zagranicy, a 40 proc. w ogóle nie eksportowało. – Na szczęście liczba startupów, które zaczynają eksportować, rośnie i wedle raportu „Polskie startupy 2017" 48 proc. z nich sprzedaje już swoje produkty za granicę – zaznacza Patrycja Panasiuk, dyrektor Biura Innowacji PKN Orlen.

http://grafik.rp.pl/grafika2/1493244,3.jpg

Najpierw dopracowany produkt, potem eksport

Skąd problem z internacjonalizacją działalności? Eksperci mówią z jednej strony o stosunkowo dużym rynku wewnętrznym, który jest w rzeczywistości zbyt małym, by budować jednorożce. Z drugiej – jak pokazują dane Giza Ventures – w Polsce finansuje się najczęściej takie rozwiązania, które są już powszechnie stosowane na świecie. Zatem ich eksport już na wstępie jest mocno ograniczony. Zdaniem Marcina Szczecińskiego, kierownika ds. inwestycji kapitałowych w Grupie Adamed, wcale nie jest tak źle.

– Mam wątpliwość, czy możemy mówić, że polskie startupy co do zasady mają problem z internacjonalizacją. Około połowy podmiotów eksportuje swoje produkty lub usługi. Dla porównania, w przypadku sektora MŚP jest to tylko kilka procent. Wyniki młodych, innowacyjnych firm należy docenić, zważywszy, że polska scena startupowa jest stosunkowo młoda – podkreśla.

Optymistą jest również Joanna Nagadowska, startup & export development manager w Google Polska. Według niej zamiast skupiać się na problemach w internacjonalizacji, należy popatrzeć na doświadczenia sukcesów polskich firm za granicą. – Meble designerskie Tylko, aplikacja dla sektora usług Booksy, platforma do umawiania lekarzy Docplanner czy Brainly – te firmy, choć istnieją dopiero na rynku kilka lat, skutecznie podbiły większość rynków europejskich czy weszły na ogromne rynki w USA, Brazylii i Meksyku. Na czele tych firm stoją doświadczeni młodzi przedsiębiorcy, którzy często nie znajomością danego sektora, ale umiejętnościami zarządczymi osiągają silną pozycję na rynku – tłumaczy Nagadowska.

Podkreśla, że atutem polskich przedsiębiorców są determinacja, niepokorność i zdolność dostosowywania się do różnych warunków i wyzwań. – Jednak warto jeszcze mocniej kierować się głębszą analizą danych – przekonuje nasza rozmówczyni.

Jak wyjaśnia, wiele firm przeprowadza ekspansję zagraniczną z chirurgiczną dokładnością, analizując lokalne potrzeby klientów i dopasowując strategię. – Jednak są i takie, które – często pod presją inwestorów – wychodzą na kolejne rynki zagraniczne, ale ich produkt oraz wykorzystywane technologie są niesolidne, co grozi porażką przy wzroście skali działania. Warto zatem opóźnić tę decyzję, aby produkt, technologia i wewnętrzne procesy były na najwyższym poziomie, a potem decydować się na skalowanie – radzi przedstawicielka Google w Polsce.

Wyzwaniem jest też finansowanie. Internacjonalizacja wymaga bardzo dużych nakładów – począwszy od kosztów operacyjnych, technologicznych, poprzez zatrudnienie i marketing. Ale, jak pokazuje przykład Booksy, który ostatnio pozyskał 13,5 mln dol. dofinansowania, polski startup może śmiało konkurować o światowe rynki.

Problem mentalności przedsiębiorców

Dlaczego zatem wciąż stosunkowo niewiele startupów znad Wisły idzie w świat?

Eksperci wskazują na chęć sprawdzenia się lokalnie, a także na wspomnianą barierę finansową. W dużej mierze ogranicznikiem jest również brak kompetencji czy kontaktów za granicą. Zdaniem Jerzego Kalinowskiego, doradcy zarządu KPMG w Polsce, za brak spektakularnych sukcesów polskich startupów odpowiada fakt, że młode firmy nie znają zagranicznych rynków i z tego względu nie są w stanie uszyć skutecznej strategii wchodzenia do poszczególnych krajów. – Często zaczynają ekspansję od najbardziej konkurencyjnego rynku w Europie, jakim jest Wlk. Brytania. W startupach brakuje też ludzi o międzynarodowym doświadczeniu i kontaktach, którzy byliby w stanie zbudować na zagranicznych rynkach markę i sieć sprzedaży – wylicza. – Polskie startupy zapominają też o doskonałości obsługi klientów – nie wystarczy sprzedać swój produkt, ale też trzeba później zapewnić klientom pozytywne doświadczenia związane z dana marką i obsługą klientów, dzięki czemu klienci będą lojalni i dodatkowo będą daną markę i produkty rekomendować swoim znajomym – kontynuuje.

Doradca zarządu KPMG wskazuje na jeszcze jedną barierę – mentalność polskiego przedsiębiorcy. – Rodzime przedsiębiorstwa przez wiele lat koncentrowały się na polskim rynku, który był wystarczająco duży i na dodatek rozwijał się wystarczająco dynamicznie, żeby zapewnić firmom systematyczne wzrosty. Brak doświadczeń w ekspansji jest jedną z kluczowych barier dla internacjonalizacji polskich startupów. Warto uczyć się od mniejszych krajów, takich jak Izrael czy Estonia, w których ekspansja międzynarodowa jest w DNA kultury przedsiębiorczości – dodaje Jerzy Kalinowski.

Od tego zależy przyszłość biznesu. – Skupienie się na krajowym rynku może być pułapką, z której trudno się wydobyć – ostrzega Marcin Szczeciński.

Według niego warto podjąć ryzyko ekspansji, bo porażka we własnym kraju nie musi oznaczać porażki w ogóle.

– Znam startupy z branży medycznej, które miały poważne problemy ze zdobyciem zainteresowania klientów w Polsce, a udawało się im to później poza granicami, także w bardzo odległych geograficznie i kulturowo krajach – podkreśla.

Podobnie uważa Patrycja Panasiuk. – Dywersyfikacja rynków zbytu pomoże określić globalne zapotrzebowanie, np. rozwiązanie, które nie przyjmie się w Polsce, może się świetnie sprawdzić w innym kraju – wyjaśnia.

Za dobry przykład może posłużyć Spotify, które jako szwedzka firma działająca lokalnie nie mogła utrzymać stabilnego wzrostu. – Dopiero po otrzymaniu finansowania i wejścia na rynek amerykański potrafiła zdominować i zmienić globalny rynek muzyczny – zauważa dyrektor biura innowacji PKN Orlen.

Afryka na celowniku

Wychodzenie z biznesem do dowolnego miejsca na kuli ziemskiej nigdy dotąd nie było tak proste. – Aktualnie, korzystając z dostępu do sieci, można oferować swoje usługi czy produkty globalnie – twierdzi dyrektor Panasiuk.

Jak dodaje, takie branże jak e-commerce, crowdsourcing czy tworzenie aplikacji nie znają granic. Obecnie rodzimi startupowcy, którzy eksportują, stawiają głównie na Europę (badania Startup Poland pokazują, że ten kierunek generuje blisko 60 proc. przychodów z eksportu). Na pierwszym miejscu są Niemcy, później Wlk. Brytania i kolejne kraje UE. I dobrze, bo – jak tłumaczy Jerzy Kalinowski – w Europie znajduje się coraz więcej inwestorów zainteresowanych przełomowymi innowacjami. – Coraz większą rolę wśród nich odgrywają duże korporacje międzynarodowe, które inwestują w startupy przez specjalne korporacyjne fundusze venture capital – zauważa nasz rozmówca.

Ponad 30 proc. eksportowanych przez rodzime startupy towarów i usług trafia do USA. – To dość oczywisty kierunek ekspansji z innowacyjnymi rozwiązaniami – dodaje doradca zarządu KPMG.

Ale eksperci sugerują, że polskie firmy powinny na celownik wziąć również inne kontynenty.

– Na pewno odważniej spoglądałbym na Afrykę, którą czeka olbrzymi wzrost w ujęciu demograficznym i gospodarczym – mówi Marcin Szczeciński. – Bardzo aktywnie działają tam od lat Chiny, coraz większe zainteresowanie wykazują także fundusze i startupy z USA – dodaje.

Polska wciąż czeka na swojego jednorożca (startup, którego wycena przekracza 1 mld dol.). Tego typu firmy nie będą jednak w stanie powstać, jeśli koncentrują się wyłącznie na krajowym rynku. To problem, z którym mierzą się rodzime startupy. Ten negatywny trend zaczyna się jednak odwracać. Z danych fundacji Startup Poland wynika, że jeszcze w 2015 r. aż 60 proc. przedsiębiorstw czerpało mniej niż 10 proc. przychodów z zagranicy, a 40 proc. w ogóle nie eksportowało. – Na szczęście liczba startupów, które zaczynają eksportować, rośnie i wedle raportu „Polskie startupy 2017" 48 proc. z nich sprzedaje już swoje produkty za granicę – zaznacza Patrycja Panasiuk, dyrektor Biura Innowacji PKN Orlen.

Pozostało 91% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Diesel, benzyna, hybryda? Te samochody Polacy kupują najczęściej
Materiał partnera
Rośnie rola narzędzi informatycznych w audycie
Materiał partnera
Rynek audytorski obecnie charakteryzuje się znaczącym wzrostem
Materiał partnera
Ceny za audyt będą rosły
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Materiał partnera
Czy to jest koniec audytu w obecnej postaci?