Nowe regulacje są procedowane w trybie pilnym po fali pożarów miejsc składowania i magazynowania odpadów, która w ostatnich miesiącach przetoczyła się przez cały kraj. Projekty zakładają m.in. obowiązkowy monitoring miejsc, w których prowadzona jest gospodarka odpadami, obowiązek wniesienia zabezpieczenia finansowego przez przedsiębiorców działających w branży, by zapobiec porzucaniu przez nich odpadów, oraz szybsze – bez uprzedniego zawiadomienia – i sprawniejsze kontrole inspekcji ochrony środowiska. Pracom towarzyszy duże zainteresowanie strony społecznej. W posiedzeniach sejmowej komisji ochrony środowiska licznie uczestniczą przedstawiciele organizacji branżowych i firm. Zwracają uwagę, że poza pożądanymi zmianami projekt zawiera też błędy i niepotrzebne zapisy.
Wątpliwe regulacje
– Monitoring wizyjny zakładu, kaucje i wzmocnienie działania inspekcji ochrony środowiska to zmiany rozsądne, ale już uzależnianie wydania zezwolenia od posiadania przez przedsiębiorcę własności terenu, na którym chce prowadzić działalność, oraz wydanej dla tego terenu decyzji o warunkach zabudowy to zbędna nadgorliwość projektodawcy – wylicza Karol Wójcik ze Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami. – Pośpiech w uchwalaniu nowego prawa sprawił, że z projektu po poprawkach usunięto zapis, że obowiązek posiadania planu zagospodarowania lub decyzji zabudowy nie dotyczy instalacji już istniejących. Miał być przeniesiony w inne miejsce, jak obiecywano podczas posiedzenia komisji jeszcze kilka dni temu, a zniknął. Teraz cała nadzieja w Senacie, bo jeśli tam projekt nie zostanie skorygowany, niektóre przepisy wprowadzą więcej szkody niż pożytku dla uczciwych przedsiębiorców – mówi Wójcik.
Przedsiębiorcy wskazują też, że to kolejny projekt, który uprzywilejowuje pozycję gmin. Zakłada bowiem obowiązek uzyskania opinii wójta gminy przed wydaniem przez organ zezwolenia na działanie dla przedsiębiorcy na jej terenie. Przeciwnicy tego zapisu twierdzą, że władze gminy pod presją opinii społecznej zawsze negatywnie zaopiniują jakąkolwiek działalność związaną z gospodarką odpadami z przyczyn politycznych, a nie merytorycznych.
Zwracają też uwagę na zbyt krótki, zaledwie roczny czas na dostosowanie zakładów do nowych przepisów, do których rozporządzenia mają być wydane w okresie dwóch lat. – Te wszystkie zmiany przyniosą jeden skutek: wzrost kosztów działania uczciwych firm i brak szans na ich rozwój – ocenia Dominik Marczyk z firmy Błysk. – Znów mamy dostosować się do nowych standardów, a w zamian otrzymujemy konieczność działania na terenach objętych planem zagospodarowania przestrzennego albo obowiązek uzyskania decyzji o warunkach zabudowy. Przecież Polska pokryta jest planami tylko w 30 proc. i my na te procedury nie mamy wpływu. A uzyskanie tzw. wuzetki na działalność związaną z gospodarką odpadami poprzedza obowiązek zdobycia wielu innych zgód i opinii. To dziś wieloletnia droga przez mękę. To spowoduje, że wielu małych polskich przedsiębiorców zniknie z rynku – konstatuje Marczyk.
Są też jednak i inne głosy. – Krajowa Izba Gospodarki Odpadami popiera w większości zaproponowane przez rząd zmiany. Od wielu lat postulujemy zwiększenie kontroli nad drogą odpadu od miejsca gromadzenia, poprzez rozsortowanie, aż do poddania go recyklingowi. Uważamy, że zgodnie z zasadą: zanieczyszczający płaci, przemysł wprowadzający opakowania na rynek powinien finansować selektywną zbiórkę opakowań i i poddanie ich recyklingowi. Spowoduje to rozwój rynku przetwarzającego opakowania – mówi Tomasz Uciński, prezes Krajowej Izby Gospodarki Odpadami (KIGO).