Taki jest wyrok Sądu Arbitrażowego w Moskwie, do którego pozew złożył Rosatom. Firma oskarżyła Państwowe Kosmicznie Naukowo-Produkcyjne Centrum im. Chruniczowa o fuszerki przy wykonaniu zamówionej rakiety nośnej Proton-M. Sąd uznał, że pozywający miał rację i zasądził odszkodowanie w żądanej wysokości - 3,2 mld rubli (51,3 mln dol.).

W połowie 2013 r wykonana przez centrum rakieta w pierwszej minucie lotu wybuchła i spadła na teren kosmodromu Bajkonur w Kazachstanie. Cały ładunek wart dziesiątki milionów dolarów, został stracony. Wykonawca dowodził, że stało się tak, bo rakieta zboczyła z kursu. Zdaniem sądu prawdziwą przyczyną było to, że pracownicy centrum źle ustawili prędkościomierze w drugim stopniu rakiety nośnej.

Wcześniej Roskosmos wygrał też od Centrum 78 mln rubli za opóźnienia w wykonaniu kontraktu na usługi. O jaki kontrakt chodziło, nie wiadomo. Wykonawca Protona przegrał nie pierwszy proces, dowodzący niskiej jakości wykonania produkowanych tam rakiet. W końcu 2015 r. zapłacić musiał 1,8 mld rubli ministerstwu obrony za podobny wybuch rakiety nośnej po starcie.

Od kiedy Amerykanie zakończyli program promów kosmicznych, Rosjanie dominują na rynku jako dostawcy silników i rakiet nośnych (Proton-M). Rynek kosmicznego transportu oceniany jest na 5,4 mld dol. rocznie i mocno zależy od rosyjskich rakiet.