Kiedy w Polsce zaczęto stosować mechaniczno-biologiczne metody przetwarzania zmieszanych odpadów komunalnych, mówiono o nowym (wręcz innowacyjnym) sposobie sortowania śmieci. Ten sposób przetwarzania odpadów zyskał w Polsce status ustawowo obowiązującego. Kosztem miliardów złotych (z sowitym wsparciem technologii z Zachodu i funduszy unijnych) powstawały więc kolejne MBP-y, bo tak nazwano te instalacje.
Problem w tym, że najpewniej były to miliardy wyrzucone w błoto.
Rząd Beaty Szydło (podobnie jak cała UE) stawia obecnie na gospodarkę o obiegu zamkniętym i w najbliższej nowelizacji przepisów dotyczących odpadów, zniesie wiodącą rolę instalacji mechaniczno-biologicznych. Część obserwatorów rynku mówi wobec tego o zmarnowanych siłach, środkach i czasie.
– Efekt, jaki zyskujemy dzięki MBP-om, jest niewspółmierny do nakładów. Ich skuteczność, w stosunku do zainwestowanych pieniędzy, to jakieś 10 proc. – mówi w rozmowie z PortalSamorzadowy.pl dr Marek Goleń z SGH.
Jego zdaniem, jedynym pozytywnym aspektem działalności tych instalacji jest „uwolnienie do przyrody poprzez biologiczną stabilizację około 25 procent masy zmieszanych odpadów". Postawione sporym nakładem zakłady jeszcze się nie zwróciły, a już wiadomo, że będą musiały być przekształcone w centra recyklingu.