Koncern poinformował w komunikacie, że przedłożył związkom zawodowym plan ratowania zatrudnienia zobowiązując się nie zwalniać nikogo przed wrześniem 2019. Rzecznik Forda sprecyzował, że trwają rozmowy z potencjalnym kupcem, ale nie chciał powiedzieć nic więcej. Według prasy, z Fordem rozmawia producent układów przenoszenia napędu Punch Powerglide.
Ford wyjaśnił też, że w ramach procedury informowania i konsultacji przedstawił "pełny plan obejmujący przenosiny do innych zakładów, wcześniejsze emerytury, działania pomagające pracownikom znaleźć nowe miejsce pracy, gdy nie pojawi się chętny do kropienia zakładu i gdyby miał zostać zamknięty".
- To żadna niespodzianka. Od 5 lat szefowie Forda przewidują zamknięcie, o czym mówili, stopniowo odkrywają karty, przedstawiają plan, strategię. Tworzą złudzenie, ze dojdzie do przejęcia, ale bez finansów i działalności przemysłowej. Nigdy nie dojdzie do tego w takich warunkach - uważa Viccent Alauze z CGT.
Pracownicy czekają teraz, co zrobi państwo. Minister gospodarki Bruno Le Maire wyraził ubolewanie z powodu decyzji koncernu, uznał ze plan ratowania zatrudnienia nie jest uzasadniony, bo chodzi o termin 2019 r.
W 2009 r. Ford odstąpił ten zakład niemieckiej HZ Holding, której nie udało się utrzymać dostatecznej działalności. Pod presją związków i władz przejął go z powrotem w 2011 r., w 2013 r. zobowiązał się utrzymać zatrudnienie 1000 ludzi do maja 2018 pod warunkiem otrzymania pomocy publicznej.