Systemy inteligentnego domu (z ang. smart home), które pozwalają na zdalne sterowanie urządzeniami podłączonymi do domowej sieci internetowej, to rynek, który globalnie wart jest 162 mld dol. Jak prognozuje IDC, za cztery lata na całym świecie kupimy takie rozwiązania już za 277 mld dol. To prawdziwy boom. Analizy Komisji Europejskiej wskazują, że, o ile w 2016 r. w UE było nieco ponad 8 mln tego typu inteligentnych mieszkań, to w 2021 r. będzie ich aż 80 mln.
Opór przed technologią
Mimo dynamicznych zwyżek na globalnym rynku smart home, w naszym kraju inteligentne domy to wciąż rzadkość. Niemal 2/3 Polaków, którzy budują nowy dom, nie inwestuje w tę technologię – wynika z badań firmy Oferteo.
Jest tak, mimo że dzięki niej za pomocą smartfona można kontrolować np. oświetlenie czy ogrzewanie. Eksperci twierdzą, że jak zwykle chodzi o pieniądze. Rozwiązania tego typu są wciąż kosztowne. Ale problemem jest nie tylko dodatkowy wydatek. Chodzi również o obawy o skomplikowanie techniczne tych systemów, a także brak zaufania do nowej technologii. Smart home pozwala bowiem mieć np. zdalny dostęp do podglądów z kamer monitoringu, a w rękach niepowołanej osoby daje nie tylko wiedzę o przyzwyczajeniach użytkowników, ale często wręcz równa się z oddaniem kluczy do domu. To dlatego badani rzadko sięgają np. po inteligentne zamki (smartfon ze specjalną aplikacją wystarczy w takim wypadku do otwarcia drzwi). Według Oferteo takie urządzenia montuje w nowo budowanych domach 23 proc. osób, które zdecydowały się zainwestować w sprzęty „smart". Nie dziwi, że znacznie popularniejsze są inteligentne alarmy i kamery (odpowiednio 80 i 53 proc.).
– Wciąż nie jesteśmy przekonani do inteligentnych zamków i nawet korzystając z urządzeń smart home, wybieramy tradycyjne rozwiązania zwiększające bezpieczeństwo – przyznaje Karol Grygiel, członek zarządu Oferteo.
Mniejszy stres i prosta obsługa
Znajomość rozwiązań smart home w Polsce rośnie. Wraz z tym wzrostem będzie spadać nieufność, a w konsekwencji sprzedaż takich urządzeń.