Nadciąga kolejna fala zwolnień w ochronie

Nawet 10 tysięcy pracowników ochrony straci pracę w lokalnych spółkach security. Powód? Wyższe koszty pracy spowodowane podniesieniem stawki godzinowej i płacy minimalnej.

Aktualizacja: 29.05.2017 06:17 Publikacja: 28.05.2017 19:58

Foto: Fotorzepa, Jerzy Dudek JD Jerzy Dudek

Klienci spółek security w terenie nie akceptują wyższych kosztów ochrony i aby utrzymać na dotychczasowym poziomie nakłady na bezpieczeństwo swych firm i instytucji, sugerują likwidację części posterunków – wynika z sondy „Rzeczpospolitej" przeprowadzonej wśród firm ochroniarskich.

Po ubiegłorocznych, wymuszonych redukcjach w branży wywołanych skokiem kosztów z powodu ozusowania umów-zleceń, które objęły 45 tys. strażników, nadciąga więc kolejna fala zwolnień.

Sprawdź aktualne Oferty o Pracę

Kto nie płaci pod stołem, zwija interes

Jeszcze na początku roku wydawało się, że sektor security zatrudniający wciąż 250 tys. pracowników i wyjątkowo wrażliwy na gwałtowne zmiany kosztów pracy, poradzi sobie na kolejnym zakręcie. Według Polskiej Izby Ochrony (PIO), rzeczywiście nieco lepiej renegocjacje umów z klientami poszły największym spółkom w branży, takim jak Solid, Impel, Konsalnet czy Securitas, które obsługują banki, wielkie sieci handlowe czy zajmują się liczeniem i konwojowaniem gotówki. Opór wobec podwyżek stawek za usługi uderzył mocno w małe i średnie lokalne firmy security. Mają one coraz większe problemy, aby na rozsądnych warunkach ułożyć się z klientami i waloryzować umowy.

Sławomir Wagner, szef PIO, na początku tego roku szacował, że czołowym spółkom nie udało się waloryzować w drodze porozumienia stron tylko ok. 10 proc. kontraktów. – Ale nawet w takim przypadku firmy ochrony starały się utrzymać kontrakty, licząc na uzgodnienie wyższych należności w przyszłości – mówi Wagner.

W ostatnich miesiącach coraz wyraźniej widać jednak mniej pozytywne konsekwencje reform dla mniejszych spółek, które stanowią większość z 2,5 tys. firm wyjątkowo rozdrobnionego sektora ochrony.

– Przedsiębiorcy, którzy nie chcą obchodzić prawa, „optymalizować" wynagrodzeń, płacić pod stołem, a nie stać ich na ekspresowe zastępowanie ludzi kosztownymi zabezpieczeniami elektronicznymi, zaczynają zwijać interes – twierdzi prezes PIO.

Wagner ostrzega, że mimo optymistycznych urzędowych zapewnień, operacja podnoszenia stawki godzinowej jednak nie przeszła gładko. Usługobiorcom z administracji, urzędów i instytucji publicznych, na które ustawa nakłada obowiązek zorganizowania ochrony, zabrakło czasu na przygotowanie się do wprowadzenia nowych regulacji. A biura samorządów, siedziby ZUS, prokuratury, szpitale to nadal ważna część rynku usług ochrony w kraju.

Budżetówka bez dodatkowych pieniędzy

– Prawo wprowadziło na przełomie roku obowiązek wypłaty wyższych stawek za ochronę, ale budżety publicznych placówek w części przeznaczonej na zapewnienie bezpieczeństwa nie wzrosły proporcjonalnie – ocenia PIO.

Nawet w jednostkach wojskowych, wymagających szczególnego dozoru, negocjatorzy firm ochrony, którzy przyszli uzgodnić urealnienie kosztów i umów, usłyszeli, że dodatkowych pieniędzy na droższą ochronę nie ma i nie będzie.

– Znaleźliśmy się pod ścianą. Nie jest łatwo zerwać umowę, gdy można stracić bankowe gwarancje, klient grozi karami umownymi, a poza tym można utracić ważne w branży referencje, na które pracowaliśmy latami – mówi Beniamin Krasicki prezes City Security, spółki z branżowej czołówki.

Monitoring zamiast strażnika

Rafał Luboiński, prezes RR Security, spółki która zapewnia bezpieczeństwo ponad 30 osiedlom w pięciu największych miastach Polski i opiekuje się obiektami urzędów kontraktujących usługi w oparciu o ustawę o zamówieniach publicznych: – W naszym przypadku to administratorzy prywatnych osiedli i inni klienci z prywatnego sektora odrzucali już na starcie negocjacji możliwość zwiększenia nakładów na ochronę. Wyjściem była wymuszona redukcja posterunków i zatrudnienia oraz perspektywa zastąpienia fizycznej ochrony dozorem elektronicznym np. monitoringiem wizyjnym – mówi prezes RR Security.

– Jednak także w tym przypadku zwolnień nie dało się uniknąć – przyznaje Luboiński. Prezesa RR Security najbardziej niepokoi coraz bardziej widoczne, dobrze znane zjawisko: w miejsca zwolnione przez pracowników RR Security, natychmiast zgłaszają się konkurencyjne firmy, które proponują stawki za ochronę zdecydowanie poniżej granicy legalnie kalkulowanych kosztów.

Klienci spółek security w terenie nie akceptują wyższych kosztów ochrony i aby utrzymać na dotychczasowym poziomie nakłady na bezpieczeństwo swych firm i instytucji, sugerują likwidację części posterunków – wynika z sondy „Rzeczpospolitej" przeprowadzonej wśród firm ochroniarskich.

Po ubiegłorocznych, wymuszonych redukcjach w branży wywołanych skokiem kosztów z powodu ozusowania umów-zleceń, które objęły 45 tys. strażników, nadciąga więc kolejna fala zwolnień.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Biznes
Krzysztof Gawkowski: Nikt nie powinien mieć TikToka na urządzeniu służbowym
Biznes
Alphabet wypłaci pierwszą w historii firmy dywidendę
Biznes
Wielkie firmy zawierają sojusz kaucyjny. Wnioski do KE i UOKiK
Biznes
KGHM zaktualizuje strategię i planowane inwestycje
Biznes
Rośnie znaczenie dobrostanu pracownika